wtorek, 29 grudnia 2009


 



boje się, ale to normalne (tak czy nie?) 



w mej głowie obija się o szkła ciemności jak o echo jakiś nocny motyl, trzepoce skrzydłami barwy niewiadomojakiej, kolorowej, zaspanej, zatraconej w przestrzeni kosmicznej którą posiada moje nagie ciało, gdzieś pod żebrami w okolicach serca i niżej, niebo mi wibruje w gęstych zaroślach mojej skóry a w okolicach żołądka skaczą świetliki, one krążą we mnie rozświetlają mi umysł, mój panie potrzymaj moje serce na dłoni, bo ja póki co chce byś całe je miał... (nigdy nie oddawaj)



 

niedziela, 20 grudnia 2009


mam ochotę wrzucić sobie z Tobą zdjęcie na 'nasza klasa' bo cie kocham (to chyba dość wystarczająco głupi powód) i chciałabym żeby wszyscy wiedzieli że tak jest i podpisać je 'z moim ukochanym dziubaskiem' (;p) żeby pomyśleli że jestem tak infantylna że to że mówie w ogóle o miłości do ciebie, zapewne jest tylko jakimś mega przereklamowanym gównem z ust kolejnej nastolatki... ale ja (nie)przepraszam, bo ja (zaczełam/skończyłam*) dziś 19 lat i wiem już po wszystkim tym co w tym czasie zdążyłam przeżyć że to co czuje nigdy tak bardzo mnie nie przerastało, nigdy na tyle by płakać za każdym razem kiedy odchodzisz a jesli nie plakać to po prostu mysleć o Tobie nonstop i zadawać sobie pytanie: kiedy bedziesz już tylko mój od rana do rana od tygodnia po kolejny tydzień od miesiąca po lata świetlne... i właśnie dlatego nie dam sobie z Tobą zdjęcia na 'nasza klasa' przypomniałam sobie przecież że ktoś mópgłby mi cie skraść...



*bowiem anna nie wie nadal czy sie mówi : zaczełam 19 lat i wtedy ma sie 19 i te zjebane pół dnia czy ze może skonczylam 19 i ma sie 19 i pół dnia...



śmierdzą mi kwiatki na stole, sory mamo, tato ale w dodatku wyglądają jak kapusta.



 

niedziela, 13 grudnia 2009

lubię święta... stroić choinki i te małe i większe, obwieszać pokój w lampkach, podjadać surowe ciasto na pierniki... upijać się winem, śmiać się głośno z byleczego i bylejak leżeć patrząc pusto w sufit słuchać 'white christmast' podrygując nogą, szaleństwo... lubie też przypominać sobie o pewnym kimś właśnie wtedy... a teraz to będzie pierwsza taka zima z Tobą...

poniedziałek, 30 listopada 2009


najlepiej gdyby było Ciebie dwóch, jeden tylko mój drugi całej dziwnej reszty... nie wiem,ale chyba czuje szkło, miękkie, które spływa mi między ustami,lekko brudząc krwią moją twarz... lepiej mnie nie całuj, nie dotykaj, nie kochaj mnie bo jestem tym szkłem, miękkim które mieści się w przyciasnej klatce snów, słów, gestów, pocałunków... albo całuj z siłą której nigdy nie było z wiatrem który odgoni wariactwo z ogniem który przypali moje brunatne włosy z nadzieją która rozpoczyna kryzys kobiecy... a jeśli chodzi o tą czerwoną szminkę, wiedz że zostawiłam ją mocząc usta w twoim kubku... 



 



 

piątek, 27 listopada 2009


myślałam że będzie łatwiej że mnie życie polubi i będzie głaskać to tu to tam... i jakiś kurwa wielki suprajs, ania sama nie wie co się kręci, szkoła praca wszystko chuj... jakby ktoś tak rozdzielił mnie w płaszczyźnie poziomej. nie chce grać w to, ale chyba jednak wole przegrać niż się poddać... i owszem Jesteś jakimś ukojeniem kiedy jesteś, a kiedy Cie nie ma



a więc? potrzebna mi odwaga w pięknie opakowanym pudełku, które mogłabym potargać unosząc głowę w góre i wybrać odpowiednią droge. nie bojąc się ryzyka a może porażki. nie tracąc marzeń ani czasu

niedziela, 22 listopada 2009


upadam



zbyt



daleko



od miejsca



gdzie



tworzy się



przyszłość.

środa, 18 listopada 2009

Nie lubię niczego co przypomina mi o tym że Ciebie nie ma, czasu który za zamkniętymi drzwiami staje od tak w miejscu i zegara który odmierza godziny mieszając je z nudą w całość. Pomyślałam że wolałabym nie mieć ani grama uczuć by nie tęsknić, nie spędzać czasu w łóżku albo pod nim i gdy ktoś pyta co robie odpowiadać że 'słucham muzyki i tępo gapie się w sufit' żeby tylko nie powtarzać się znów mówiąc 'nic... czekam aż mi minie' 


pachnie Tobą, ja i cały pokój na próżno staram się oddalić gdzieś w kąt myśli o Tobie o nas o wszystkim i przestać pierdolić znów jedno i to samo, tu i tam użalać się nad tym i wmawiać sobie że tęsknota to tylko subiektywny stan umysłu... a to nie to bo tęsknić to nie tylko myśleć nie racjonalne zadawać pytania i sobie i innym i wątpić i zastanawiać się i zamyślać nad kartką papieru, tęsknota to również mrowienie ciała i klejenie się oczu wiecznie śpiących i zastój krwi w żyłach, brak tlenu i spowolnienie pracy serca... tęsknota to rozciąganie czasu który jest jak guma, jak gówno, jak niewiadomocoipoco. Ja tylko chcę cię kochać chce czuć chce mówić do Ciebie i z Tobą rozmawiać chce wiedzieć i czuć że mnie kochasz że jesteś. Bo jesteś, bo jesteś mi potrzebny jak niktwczesniejiniktinny jak nie jest mi potrzebny nikt tak bez Ciebie nie da się żyć.



 



baby, try me now  


 

piątek, 13 listopada 2009


a więc piątek trzynasteko nie jest zły a raczej przyniósł mi mega niespodzianki, panowie i panie histologia zaliczona dobrze prezentacja też a o anatomii nie wiem nic ale dowiem sie i mam nadzieje nie rozczaruje... więc teraz czas na chwile w świecie wodnorelaksacyjnym gdyż jestem cząsteczką hydrofilową i bardzo tego potrzebuje potem jakaś lekturka na dobry sen i mam nadzieje że dziś już zasnę... a więc arivederrci, ciao, bay, i wszystko inne.

środa, 11 listopada 2009


dzień 3: topór wojenny ale niech bedzie jak jest, sam Pan Bóg chyba nie wie co siedzi w owej głowie, nic nie szkodzi.



a więc pozmieniało mi się w życiu wiele... dziękuje za to, za miare którą mnie mierzysz, rosne w piórka przez Ciebie. Dziś noc jest znakiem zapytania...ale ciesze się z wieczoru jak nigdy dziś jest bezpiecznie mimowszystko mimo mnie.  pragmatycznej i nieuniknionej. tzrymam Cię w dłoni i tule.

wtorek, 10 listopada 2009


ustalmy że jest dobrze i mocno trzymajmy się tej opcji chodź mam wrażenie że tylko wystawie noge poza próg mego mieszkania i wszystko chuj szczeli... 



a tak z rejestru snów: ja nie śpie od tygodnia, zasypiam długo po północy, czasami dopiero nad ranem, budzę się co kwadrans, pościel rozkopuje jak za czasów dzieciństwa. za zamkniętymi powiekami nie znajduje ani ciebie ani siebie ani żadnej rzeczy która nasza jest. po przestrzennych myślach mkną złe słowa, powtarzane w kolko wydają mi się tak realne ze nie staram się ich nawet odgonić. ta noc przekreśla możliwość komunikacji jeszcze bardziej, sprawia ze oczy zalewają się łzami tak samo słonymi jak morze które słyszę w muszlach. za każdym razem myśle o tym ze wołałabym oddać to wszystko by moc trzymać cię za ręce, całować twoje cieple usta, tulić twoja szyje, głaskać cię po plecach, mówić do ciebie, słuchać cię i kłócić się z tobą, rozstawać by rano znów cieszyć się spotkaniem, oddawać ci swoje serce, pozwalać ci na robienie tych wszystkich durnych rzeczy, i znów tulić twoja szyje, całować usta, patrzeć w oczy, trzymać ręce, głaskać plecy, mówić ci ze ładnie wyglądasz, całować twoje włosy, trzymać cię za ręce, wsłuchiwać w bicie twego serca, przeczesywać dłonią twoje włosy, cieszyć się z twojego kilkudniowego zarostu, pisać o tobie w internetowym pamiętniku, pić z tobą herbatę, leżeć na łóżku grzejąc tyłek o twój brzuch, pozwalać ci dotykać moich ogolonych nóg i nie pozwalać dotykać nie ogolonych, pisać ci sms ze tęsknie kiedy nie ma cie obok nie cały kwadrans, marudzić ci do ucha o wszystko, mówić że nie jestem malkontenta, tańczyć do muzyki którą puszczam, śpiewać kawałki utworów rójka, zapadać w sen z myślą ze kiedyś może usnę obok ciebie, budzić się z nadzieja ze kiedyś zbudzę się wtulona w twoje ramiona. pada. zimny ciepły deszcz. 



(pare zmian, ale te słowa są o Tobie i nigdy nie były o nikim innym)

niedziela, 8 listopada 2009

dajcie mi starą mnie bo z tą mnie nie potrafie żyć... i nie potrafie jej o tym powiedzieć bo wybucha płaczem. glupi mazgaj.

piątek, 6 listopada 2009


jak zwykle w samotne wieczory... kubek kakao (jakoś od tak zwykle pijam w tym który dostalam na urodziny z aniołem a dziś wpadł w moje ręce ten niebieski z napisem' feeling blue without you" własciwie nie wiem jak to rozumieć ale nie jest to radosne stwierdzenie więc utożsamiam się z tym starsznie) i od niedawna zupełnie nowa hey głównie ze swoim 'boje sie o nas' bo sie boje bo mam kurwa bez ciebie czarne myśli, bo zazwyczaj wieczorami mam ochotę na herbatę i na życie z Tobą, wiesz? jak cie nie mam to wszystko usówa mi się z pod nóg i takie brudne mysli wchodzą mi pod kołdre którą sie okrywam że jestem zazdrosna, bo przychodzi mi na myśł że każda kobieta która cie pozna też chciałaby cie mieć. więc ciągle obsesyjnie siedzisz mi w głowie i ani 'umieraj stad' ani zadne lagodne odejdz nie pomaga... wiec przeglądam zdjęcia męcząc się tylko z zacinającym systemem... a potem jeszcze słucham ciągłych żali i pretensji ojca który Bóg wie czego znów chce, może zbliża mu się okres, on bowiem tez czasem to przechodzi. a więc uświadomiłam sobie że żyje tu tylko jakimś dziwnym trafem i jeszcze dziwniejszym w ogóle jakoś funkcjonuje... tak oto wygląda dom w ktorym mieszka matka z nervous disease i ojciec również nerwowy i głuchy prawie. w ogóle jakieś starszne fatum czy coś mi tu spadło na głowe i nie potrafie się z tego otrząsnąć... no to póki co nie jestem psim ogonem.



"ma ochotę wczołgać się pod łóżko w nadziei, że mieszka pod nim potwór, który chętnie by ją zjadł."



a jakby mi któś, kto przecież mnie nie odwiedza tu, więc jakby jakiś nikt, zdradził mi tajemnice skad ten pięny tekst byłabym może chodź troche tym psim ogonem.



 

czwartek, 5 listopada 2009


faworki zrobione... moje zachcianki sprawiają że troche mi niedobrze od tego stania nad olejem... jutro jest jutro nasze 4 a ja nie widziałam Ciebie od 3 dni... zapominam powoli jak wyglądasz... lecz jak to spiewają lachynastarchy "Tu chodzi o to by od siebie
Nie upaść za daleko Kiedy długo drugie Nie widzi pierwszego Bo gdy siedzi człek samemu Z czarnymi myślami Człowiek rzuca słuchawkami, Rzuca słuchawkami"
ale bez obaw mi bezwzględnej, beztroskiej, buntowniczej, kapryśnej, leniwej, kłotliwej, łatwowiernej, a czasem i trudno, po części i małostkowej, nierozważnej, nieśmiałej, rzetelnej, błyskotliwej, pracowitej, nieposłusznej, surowej, stanowczej, TOLERANCYJNEJ I CIERPLIWEJ osobie to tylko potrzebny plaster z najczulszych snów/słów ... w głośnikach najnowsza hey raz mnie pobudza raz uspokaja, myśle o niczym o tym jak wczoraj zasłuchiwałam się w dziwne prośby i rozkazy a wieczorem modlilam się o 'już23...' myśle o tych skórzanych fotelach w taksówce, która zawiozła mnie do domu i za którą nie płaciłam bo płacił on... więc z wyrazami podziękowania załatwiłam jego potomkowi ciepłą posade w najmłodszej grupie na Słowackiego. 



dlaczego więc cieągle trzyma się we mnie ta pustka i poczucie bezwartości, bezodpowiedzialnosci, bezmądrości...?



do tego zdałam sobie sprawe że cały mój świat zamyka się w tych 4 ścianach z muzyką którą fałszują moje zjebane głośniki.



adios amigos 



 

wtorek, 3 listopada 2009


pierdolony świat! zbyt wiele ma uczuć, co z tego że miłość, że przyjaźń i co że chwile euforii i co że radość i podniecenie i zachwy, ekstaza i góra innych jak to wszystko nagle wielki chuj strzeli i nie ma nic prócz smutku i łez.



przepraszam że jestem głupią dziewczynką że podpieram ściany i pierdze w stołek zamiast wziąć się w garść... gówno prawda! staram się jak mogę, nie we mnie wina że nie wychodzi...



i kto powiedział że głupie baby takie jak ja nie mogą płakać? 

niedziela, 1 listopada 2009


ja wiem że nic nie wiem że moja głowa zapełnia się bzdurami a przecież powinnam wziąć się w garść i zaufać i powinnam głowę wysoko w górze trzymać a ona jakoś bezsilnie opada jakby chciała się uwolnic z ciała poza nie... nie ma sensu ani jedno słowo ani jeden gest i wstydze się czasami wspomnień i nie tylko. a i wkurwiam się od tak na to czego nie mam a co chciałabym mieć... i szkoda że nie chodzi nic parami prócz nieszczęścia... I NIE ZNOSZĘ WRĘCZ KURWA NIENAWIDZE kiedy ktoś mówi mi "szkoda że tego nie zrobiłaś" "szkoda" działa na mnie wkurwiająco... jak płachna na byka, aaaaaaaaaaa psik, boli mnie głowa.

niedziela, 25 października 2009


te ściany to widzą...



nie wierze że tak cie kocham.

sobota, 24 października 2009


jeszcze nic nie jadłam... więc przydał by się swój osobisty pokój w swoim osobistym domu z osobistym fotelem kawą i metrowym papierosem.



dzieńdobry



 



http://www.youtube.com/watch?v=mOthoN8I82s                                                                                                                           moja gilotyna muzyczna, od jakiegoś czasu, zabijam nią głośniki

piątek, 16 października 2009


no to sobie siedze od tak... nie ruszając głową ani to w jedną ani w drugą stronę, przepaliło mi się. z nudów zrobiłam liste na chce.to, pije zimną już herbate z cytryną przez co musze siusiu ale jeśli mam być szczera mój leń przykleił mnie do krzesła i zaraz pęknie mi pęcherz, ogólem po raz któryś przesłuchuje płyte Vicky Cristina Barcelona i dociera do mnie że muzyka jest postokroć lepsza od samego filmu... no i chyba zabawne jest to na czym stanełam... nawet pomałudrobnymikroczkami nie mam ochoty dokonywać wyboru nie wiem czego dalej chce... ale bezczynność nie jest chyba dobrym wyborem.

środa, 14 października 2009


kręcą mnie Twoje włosy i stopy nawet i Twoja seksi pupa i nos i uszy i ręce, kolana, usta, serce, kręce się kręce...



p    a 



 n



      i             e        



 J






   n 



           i



P        a        n         u                         



         s                 t            a       n    i e

poniedziałek, 12 października 2009

piątek, 9 października 2009


 



jestem taka wykamana że najchętniej bez mycia mego pieprzonego ryjka wskoczyłabym do łóżka, a tu jak na złość jeszcze musze mieć siły by coś pomarudzić bo mnie naszła wielka chęć i jeszcze żeby przepisać jebaną anatomie i histologie do mojego słodkiego zeszyciku co by się ani pani mgr ani pani dr nie obraziła i nie pomyślała że może jej kurwanieszanuje a ja przecież ją szanuje myśle sobie tylko że jedna jest większą suką od drugiej. ja po prostu dziś mało kogo lubie, a więc dziubaski... wypierdalać... 



jestem suką która lubi jesień (a ponoć tak ładnie pisze, że niby artyska czy coś) daruś kurczę nieznoszeciezato ;]



 

wtorek, 6 października 2009


"miłość! nie przeszkadzać"



szaroburosukowato, no ale jestes i to jest ważne.



 



 

piątek, 2 października 2009


 



dżizys krajzys, no i tak właśnie mija godzina za godziną a ja tu kurwa siedze i niby wmawiam sobie że a Anka dużo robisz ale tak nakurwaprawde mój dzien wcale nie jest wypełniony po brzegi. wieczorem łapie dołki emocjonalnomaniakalne i wydaje mi sie że już wszystko przeżyłam a przecież całe życie mam przed oczami i nie to żebym widziała koniec ale właśnie początek taki słodki... szumi szuszczy szemroce szeleści wszystko jakoś przeszkadza mam chyba napięcie przedpaździernikowe a właściwie już można byłoby powiedzieć masz anka coś z głową, cociaż zwykle mi przechodzi kiedy mnie tulisz i całujesz mój drogi panie M.



ty się odmieniasz i ja się odmieniam. przez przypadki



1. Mianownik - kto? co? ty
2. Dopełniacz - kogo? czego? ciebie
3. Celownik - komu? czemu? tobie
4. Biernik - kogo? co? ciebie
5. Narzędnik - z kim? z czym? z tobą
6. Miejscownik - o kim? o czym? o tobie
7. Wołacz - o! Mateuszu
8. Intymnik - kto z kim? ty ze mną
9. Wygryźnik - kto? kogo? dlaczego? ty, mnie, od tak
10. Łapownik - kto? komu? ile? ja, Bogu, sporo
11. Przypierdolnik - komu? w co? światu, w dupe
12. Przypierdolnik materialny - za ile?  zaniewiele
13. Powodnik - dlaczego ja? no właśnie nie wiem
14. Dziwnik - e? o kurwa
15. Rządownik - kwa? kwa? stefańska to ja (tak mi się tylko przypomniało)
16. Złodziejnik - komu? co?  memu panu M, troche czasu






 

poniedziałek, 28 września 2009


 



powoli zatapiam sie już w tą jesien, w te złote liscie... kap kap kap pada deszcz... chodzmy kochanie odwiedzić ławki w parku, pomyślmy o domu z kamienia, o ogródku który będzie cie złościł bo będziesz musiał grabić liście... a ja będe śmiać się z Ciebie i mówić że jesteś niepoważny że to tylko liście i że jeśli starasz się coś pokochać prace nad tym są dla Ciebie łatwiejsze... tak na prawde jeszcze nic nie wiemy o kolorach o złotej jesieni... czy mógłbyś mi pomóc odgadnąć jaki jest dziś dzień tygodnia... jeśli chcesz chwyce cie za ręke i opowiem o tym co już znam... a póki co dotknij ze mną tego ostatniego snu...



i powiedz kim jestem



 



 



requiem for e dream- fear



 

wtorek, 22 września 2009

kawa, ciepły stół, szarobure niebo, trawa nie zbyt już zielona przegrzana słońcem, czeka na ulewny deszcz. po ulicach spływa w 100% kwaśny jad... a chrząszcz brzmi w trzcinie... i tysiące słów które nie potrafią przejść przez gardło a pisze sie je łatwo... w uszach dudni od szumiących topoli, tlen odcina się ode mnie tworząc cienie na mej twarzy... przychodzą powoli zimne noce które kładą na mnie niepokój i niebieskozielonoczerwone światło... za chwile ktoś otworzy okno i w sekundę pokój zamieni się w zimny gabinet psychiatryczny... ty usiądziesz na łóżku obok mnie i powiesz jak bardzo boisz się swoich uczuć (nie, to ja powiem że boje się o Ciebie) ty złapiesz mnie za ręke i tzrymając mnie kurczowo opowiesz że kochasz... a co jeśli nie? jeśli uczucia gasną z każdym słowem któe dudni ci w uszach...może teraz moja kolej, usiąde obok ciebie skarbie i powiem ci jak bardzo boje się o Twoją miłość którą trzymasz w kieszeni i czekasz aż w końcu on wsadzi tam swą dłoń i weźmie ile chce... no bo nie lubie się powtarzać ale ty przecież stoisz tu i czekasz, cała jego...

poniedziałek, 21 września 2009


i znów wracam do normy, zasypiam przed północą albo tuż po niej, chyba że nagle wpada ktoś i ratuje mnie z obsesyjnego spędzania czasu przy książkach... (kurwa, ja na prawdę lubie książki) więc siedze i jem słodkie czekoladki od niego, słucham płyty która wszystkich nas tam połaczyła. a do tego patrze w lustro i myśle o tym że moja rozmowa o prace pewnie okaże się być zbędna... oczywiście, nie wierze w siebie ale to nie moja wina i nie nie zwalam wszystkiego by obejść wszystkie ceregiele po prostu nikt mi nie powiedział że aż tak ciężko będzie się odnaleźć...



i jakież w ogóle ma znaczenie to kim jesteśmy? bo przecież jesteś tylko wspaniałą i ożywioną rzeźbą którą znalazłam gdzieś w barze...



znów chce poczuć że pada śnieg. po ustach, na policzki na dłonie i włosy...



już jetsem proszepananieidealnego

poniedziałek, 7 września 2009


Włochy...



nic więcej o sobie Ci dziś nie opowiem



dozobaczenia20go.

czwartek, 3 września 2009


i nigdy wcześniej i nigdy więcej, moje płuca oddychają ciężej, wciągają spalone resztki ciał, obcych embrionów. w umyśle nagrzewa się głucha pustka (myśląc o niczym przychodzisz mi do głowy ty, ciągle ty) jestem jak spirala, hamuje przepływ pozytywnych emocji i chodź czasem błyszczą mi się oczy zwykle nie pamiętam jak miał na imię 1 pies mojej babci... a teraz spowiadam się Tobie bo wiem że i tak nic nie odpowiesz... jestem dziś zupełnie pusta... i jest tak szaroburo szaroburosukowato... i znów te obce embriony i pokój gdzie ściany słyszą i widzą mój grzech który woła o Ciebie naj(...).



raz.dwa..trzy...



 



 



czasami lepiej jest spać.  



 (nie raz a milion razy powtarzaj co czujesz)

środa, 2 września 2009

Here is my confession
May I be your possesion
Boy I need your touch
Your love kisses and such
With all my might I try


 



 



jestem kretynką. dzieńkurwadobry

wtorek, 1 września 2009


nie męcz mnie i tak pozostaniemy przy wejściu wyjściu (nie istotne) i jakiś pan szepce do dziecka przy stole nie mlaskaj, nie kichaj, nie ziewaj i nie oddychaj. w szkole było fajnie, ale ja już prosze pana nie chodze do szkoły ja już dorosła jestem, mam lat kurwa... właściwie to ile ja mam lat? przy stole nie mlaskam nie kicham nie ziewam i nie oddycham, dorosły pan nie musi mi przypominać... wiem że pod spódnice zakłada się majtki a i wiem że są chwile kiedy majtki zupełnie nie wchodzą w gre... i jestem już gotowa być matką... rozrosły mi się kości miednicze, i urosły piersi małe bo małe jak większości polskich kobiet ale są i mleko pewnie by dały... (czy na prawdę kobieta musi być trochę jak krowa?) no i w ogóle wiem że człowiek ma 32 zęby stałe i znam pare chorób i wiem co to akomodacja oka... i z książek też dużo wiem, a bo np. Wiśniewski pisał mądre rzeczy i nie tylko on ale ciągle nie wiem przez jakie h albo ż albo ó piszę się wyrazy w tym polskim małym świecie.... ale po co mi to wiedzieć i tak zostaniemy przy wejściu wyjściu...



 



wer dziękuje za te świnie....;*

niedziela, 30 sierpnia 2009


 



kobieta kiedy chce być prezentem, maluje twarz, i czesze włosy, wyciąga z szafy nie pierwszy lepszy ciuch, wyciąga smukłe buciki na obsasach, zakłada kolczyki pod kolor jej snów... właściwie dlaczego byniebyćprezentem cały rok, ciągle wyglądać jak dama w spodniach (bo spódnicy nie lubie za bardzo) ciągle czuć się troszke ponad przeciętną... marzyć że w końcu ktoś powie "jak ty dziś pięknie wyglądasz".



miałam dziś sen o sobie samej, byłam małą dziewczynką która wierzyła w cuda, kochała czuć wiatr we włosach kiedy stała na skraju swego królestwa, uwielbiała gdy zza drzwi słychać było cisze i czasem tylko ktoś krzyczał... "maleńka zejdź z okna"  a potem śniłam o Tobie o tym jak gładziłeś mi włosy i głaskałeś moją twarz i byłeś taki piękny i nigdy nie przestałeś mnie chcieć... wyśniłam nam dziś piękne życie... pokolorowałam w myślach dom, mieliśmy psa i kota a na placu rosły brzozy... wszystko żyło ze sobą harmonii.



światsięnamprzyglądainieżyczyźle



 

piątek, 28 sierpnia 2009


 



Miłość przynosisz mi opakowaną... i tak bardzo mnie rozczulasz. Najdroższy... Będę patrzeć w górę
i śmiać się, i kochać...




'ty zapraszasz mnie jak co dzien do siebie
zapalasz słonce i robisz sniadanie
i uczysz jak blisko z tad do miłosci

potem wkładam rece w twoje dłonie 
ty mnie wiedziesz do ludzi szczesliwych 
do ludzi szczesliwych i do radosci

dalej biegne za toba z ufnoscia
coraz blizej i blizej do ciebie
do ciebie do ludzi i do jasnosci

ty poprowac droge pokarz w ciemnosciach 
ty poprowac droge pokarz w ciemnosciach
do ciebie do ludzi i do miłosci 

nie ma mnie bez ciebie nie ma mnie'





 

wtorek, 25 sierpnia 2009


 



zawsze tesknie. niema takiej chwil spedzonej bez ciebie bym tesknic przestała, a nawet bedac obok i czujac ze za chwile odejdziesz, a ja cala noc spedze w zimnych ramionach mojego łóżka, tesknie... i kiedy pomyśle jak wiele mogłabym stracić, tęsknie... i nawet odliczając dni do 11 września, tęsknie... i chodź ciągle cie czuje bo pachnie Tobą powietrze w moich 4 ulubionych ścianach to i tak tęsknie, bo przecież nie moge cie dotknąc, objąć, przytulić, pogłaskać po twarzy... tesknie za każdym razem gdy pytam czy mnie lubisz i gdy prosze o Ciebie... tesknie kiedy Twoje usta oddalają się chociażby na milimetr od moich, tęsknie kiedy mrugając zamykasz oczy, i tesknie gdy nie mówisz bo przełykasz śline akiedy mowisz tesknie za ciszą którą moge z Tobą dzielić bo nie martwie się że jest nie zręczna, bo właśnie ona daje mi wiele ukojenia, bo kazda chwila i każdy gest, słowo, wszystko co przezywam z Tobą jest dla mnie najważniejsze... i mimo tego że tak bardzo pragne ciągle cie czuc i sycić się Tobą i mniej za Tobą tesknić... to wiem że jutro też jest dla nas ukojeniem... i że warte są i te chwile które bedziemy spędzac razem a jednak osobno... 



kochany, czy masz tak samo jak ja?



 

piątek, 21 sierpnia 2009


Twoje



                                słowa



                                          tną jak



kosa... czy to ty



czy to ty?



 



                przyjacielem chcesz być?

czwartek, 20 sierpnia 2009

czegoś szukam, zapalam solną lampkę zasiadam do książki ale nie mogę jej przeczytać więc czołgam się przez pół pokoju i siadam tu przed tym zasranym świecącym ekranem i coś każe mi ciągle potykać się o ciche głosy jakiś massive attack i jakis angel i tak przez 30 min aż nagle uświadamiam sobie co słysze kiedy zamykam oczy a czego nigdy wcześniej nie słyszałam... bez zastanowienia ciągle tylko dłubałam, wydłubywałam słowa z ust 'You are my angel Come from way above To bring me love' a teraz przecież, to ma jakiś sens, większy niż poprzednio (nieogarniam) i ciągle słucham i znów dociera do mnie że to ja: "Her eyes She's on the dark side Neutralize Every man in sight" a potem znów Ty:
You are my angel
Come from way above


so i just want you, don't worry

środa, 19 sierpnia 2009

a teraz pozostaje tęsknić za tym miejscem w którym spędziłam z Tobą 168h i wmawiać sobie że tęsknie tylko za miejscem a nie za Tobą bo Ciebie przecież ciągle mam... a bo np wypsikałam Twoim giorgio armanim cały pokój i całą siebie i pije kawe z cynamonem z 'naszego' kubka i czytam sms które do mnie wysyłasz i czekam i cała płone by tylko znów złapać Twoją dłoń... i znów móc troche być nieznośną i znów krzyczeć po Tobie i prosić Cię byś podał wszystko co mi kazali podać i śmiać się z Ciebie kiedy udajesz jakieś zwierzaki i cieszyć się kiedy witasz się z każdą częścią mojego ciała całując je i chodzić z Tobą na spacery i leżeć z Tobą w łóżku i mówić ci jak wiele dla mnie znaczysz i jak bardzo ciesze się że Cię mam i pytać jak bardzo mnie lubisz... i złościć się kiedy nie wstajesz jeszcze albo gdy wstajesz już... zasypiać i budzić się znów przy Tobie.

czwartek, 6 sierpnia 2009


 



znowu odszedłeś (dobrze że nie na zawsze)



miałam dziś tyle myśli kiedy leżeliśmy a ja na Tobie albo zaraz obok że trzaskały mi w głowie jedna o drugą... jakoś tak nie wiem czy dziś czy w ogóle ale brakuje kurewsko tej pewności że nikogo nie stracę... bo przecież każdy dzień który mnie budzi łaskotaniem słońca stawia mnie przed tym ogromem nieznanych chwil, których od tak, czasem się boję, bo tak bardzo Cię pragne... i chce z Tobą deszczu i zimy...



rozpoznaje jakieś cienie na ścianie, są troche nie wyraźne troche krzywe i troche straszne... jutrospalmyprzeszłośćbardzocieprosze



 

poniedziałek, 3 sierpnia 2009


 



boje sie kiedy odchodzisz... wolałabym ciągle z Tobą żyć, wolałabym móc ciągle cie czuć, i tylko z Tobą jeść śniadania i obiady i kolacje i tylko z Tobą wchodzić do wanny i tylko ciebie wolałabym kochać i nikogo wcześniej i nikogo później... żeby wiedzieć że ty właśnie ty jesteś moim snem i moją ciszą w czasie dobrym i tym złym... teraz samotność puka mi w szyby od 2 godzin już i teraz cie wspominam i wszystkich tych innych i wiem że nic nie straciłam że zyskałam coś niepowtpięknego...                                                                  więc powiem teraz bo potem może być mi wstyd...



że jeśli mnie zostawisz (kiedykolwiek) obiecuje że z żalu i złości pozwole ci umrzeć 



 

wtorek, 28 lipca 2009


i pomimo wad... tak bardzo Cie chce. 

piątek, 24 lipca 2009


 



nawte jak mi Ciebie nie brakuje to i tak czuje taką ogromną chęć powiedzenia "przyjedź, przyleć, przyjdź"  ale dziś jak na złość nie mam dla Ciebie nic... dla siebie też, ze złości... nie chce nawet dziś wiedzieć jaki jest dzień tygodnia i mimo tego że zawsze jest sobota to uparcie chce wtorek albo poniedziałek, bo nie nawidze poniedziałków i nakręce taki film gdzie obejrzysz czarną dziurę a głos z nieba bedzie krzyczał że nie nawidzę poniedziałków...i wtorków i środ i czwartków i piątków i niedziel... bo sobót nie wypada nie nawidzieć... i owszem zdaje sobie sprawe ze znów nic nie pojmujesz że to moje 8 piętro histerii i samoniezadowolenia ale wybacz taka jestem. ty za to masz wybór, byc albo nie być. tu..... ze mną.  no to hop w górę by uleczyć zranione uczucia...



*(dobrze nam się układa)



 

środa, 22 lipca 2009


 



przepraszam że zacytuje ale 'siedze w tulona' przedemną monitor a w głośnikach joe cocker i piszę bo siedze wtulona a wszystko wydaje się być tak piękne jakby nagle świat zaczął migotać swą złotosrebrną powłoką...



kochanie jesteś zbyt słodki i zbyt silny kiedy trzymasz mnie w ramionach, a kiedy gotujesz nam obiad albo robisz śniadania uwielbiam na Ciebie patrzeć, and when you eat... you are so beautiful to me... to me to me to me. i nic nie chce zmieniać a nawet trwać chce tak po prostu, becaus You're every, everything I need...



 

piątek, 17 lipca 2009


- Aniu jesteś taka radosna i opowiedziałaś mi najwięcej anegdotek jakie kiedykolwiek mogłem usłyszeć z Twoich ust. widać że kogoś masz...



- dlaczego?



- bo znow chce Ci się żyć.



 

poniedziałek, 13 lipca 2009


call me baby and you simply say "I love you like a real man" and mybe I also say " i love you like a real woman" and we stay together while we grow old...



 



chce patrzeć na Ciebie gdy jesz... to przecież takie ładne


call me baby and you simply say "I love you like a real man" and mybe I too say " i love you like a real woman" and we stay together while we grow old...



 



chce patrzeć na Ciebie gdy jesz... to przecież takie ładne

sobota, 11 lipca 2009


czasem wystarczy na kogoś spojrzeć żeby wiedzieć jak strasznym jest skurwysynem no i 
właściwie w tym miejscu kończy się moja bolesna opowieść a w tle słychać palące się anioły. 

czwartek, 9 lipca 2009


 



na imię mam Anna 



i nie wiem jak wiele potrafię jescze znieść... 



ale póki co jestem szczęśliwa



więc pozwól mi skłamać  



a kiedy to zrobię przytul mnie 



bo tak właściwie to po prostu z przyzwyczajenia 



mam ochote tego nie ogarniać



i zgubić gdzieś głowe i łzy w poduszcze



ale jesteś! 



więc nie potrafię i nie chcę



bo jest naj a może gorzej



bez różnicy



teraz już tylko jedno ma sens



więc mam na imię Anna i jestem szczęściarą.



 

środa, 8 lipca 2009

nie możliwe że ja znów oddycham, że znów czuje to co pare lat temu, że moge Cie słuchać i słyszeć że moge dotykać i całować i śmiać się z Tobą i tańczyć i że możesz mi nawet śpiewać.... a przecież tak mało o sobie wiemy... it's start in my belly. teraz już zawsze chce tulić twą szyje i obejmować cie nogą gdy leżysz obok mnie. i właściwie w ogóle nie martwi mnie czas, że może to wszystko zbyt szybko ze nic po prostu nic zupełnie nic, tylko ja i ty... i tylko by nic nie szło w kierunku zabaw (bo mną to chyba lubią...)
tak, chyba stać nas na to by być razem. ;)

wtorek, 7 lipca 2009


Ze swojej drogi zejdę
Będę z Tobą
dokąd kolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz
będę z Tobą
Gdziekolwiek sie zwrocisz, cokolwiek powiesz
będę z Tobą

Ze swojej drogi zejde
Bede z Toba
I w najlepszej z chwil i najgorszej tez
Bede z Toba
Jak i w pierwszym, tak i w ostatnim dniu
Będę z Tobą
Z Tobą

Ty przed Tobą świat,
za Tobą ja,
a za mna już nikt.

Ty przed Tobą swiat,
za Tobą ja,
a za mna już nikt.

Ze swojej drogi zejdę,
będę z Tobę.
dokad kolwiek pojdziesz, cokolwiek zrobisz
bede z Toba
Gdziekolwiek się zwrócisz, cokolwiek powiesz
będę z Tobą.
z Tobą.

Ze swojej drogi zejde
Będę z Toba
I w najlepszej z chwil i najgorszej tez
Bede z Toba
Jak i w pierwszym, tak i w ostatnim dniu
Będę z Tobą
Z Tobą

Ty przed Tobą świat,
za Tobą ja,
a za mną już nikt.

Ty przed Tobą świat,
za Tobą ja,
a za mną już nikt.

Ty przed Tobą świat.



Ze swojej drogi zejdę
Będę z Tobą
dokąd kolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz
będę z Tobą
Gdziekolwiek sie zwrocisz, cokolwiek powiesz
będę z Tobą
Ze swojej drogi zejde
Bede z Toba
I w najlepszej z chwil i najgorszej tez
Bede z Toba
Jak i w pierwszym, tak i w ostatnim dniu
Będę z Tobą
Z Tobą
Ty przed Tobą świat,
za Tobą ja,
a za mna już nikt.
Ty przed Tobą swiat,
za Tobą ja,
a za mna już nikt.
Ze swojej drogi zejdę,
będę z Tobę.
dokad kolwiek pojdziesz, cokolwiek zrobisz
bede z Toba
Gdziekolwiek się zwrócisz, cokolwiek powiesz
będę z Tobą.
z Tobą.
Ze swojej drogi zejde
Będę z Toba
I w najlepszej z chwil i najgorszej tez
Bede z Toba
Jak i w pierwszym, tak i w ostatnim dniu
Będę z Tobą
Z Tobą
Ty przed Tobą świat,
za Tobą ja,
a za mną już nikt.
Ty przed Tobą świat,
za Tobą ja,
a za mną już nikt.
Ty przed Tobą świat.


niedziela, 5 lipca 2009

uwielbiam uciekające z przed oczu obrazy kiedy wracam albo tam albo tu...
i uwielbiam ten popierdolony telefon od paru radosnych dni.

środa, 1 lipca 2009


jakoś nie mogę ponownie zasnąć, w mojej głowie budują się
obrazy których nie zdołam ogarnąć których nie zdołam nawet przetworzyć w stan
stały albo chociaż ciekły... herbata parzona jak zawsze w czajniczku który
dostałam 20 grudnia... od tamtego czasu chyba nauczyłam się już że to
czajniczek do zielonej herbaty którą zresztą ubóstwiam najbardziej, mimo to i
tak zaparzam tam (nie)zwykłą angielską herbatę w saszetce... taka już jestem,
nawet teraz, przecież dobrze wiem że zupełnie nie byłeś mnie wart a mimo to
ciągle jeszcze są takie chwile, minuty, ułamki sekund w których nie to że
pragnę samego Ciebie ale najprościej w świecie pragnę Twojego dotyku który
potrafił doprowadzić mnie do szaleństwa... i to jest najgorsze, tak bardzo Cię
nienawidzę że nie potrafię o Tobie zapomnieć. jesteś skurwiałym człowiekiem,
nigdy nie spotkałam tak wielkiego egoisty jak ty... mimo to po prostu
przechodzą mnie dreszcze jak wspomnę Twoje oczy kiedy leżeliśmy na dywanie a ty
szepnąłeś mi do ucha że "..." (nie powiem, wstyd mi) i odpłynęliśmy...
trochę ubolewam nad rozlanym mlekiem.  Od rana po trochu Gawlińskiego, Rojka, Nosowskiej, Przemyk, Peszek
i z nimi najlepiej spędza się przedłużone o 3 godziny poranki, które miały
odbyć się w łóżku pod ciepłą kołdrą z dobrym snem i książką obok...

po proszę 3 kostki cukru pani Aniu albo nie niech mi pani tu doleje soku z grenadyny...



 

poniedziałek, 29 czerwca 2009



właśnie się zastanawiam w jakim celu mucha fruwa wokół lampy.
właśnie się zastanawiam w jakim celu mucha fruwa wokół lampy.

czwartek, 25 czerwca 2009


Nigdy nie wiadomo jak zacząć i jakich kłamliwych użyć słów
by ktoś chciał pożerać cudze myśli, niestety środek i koniec są mi nieznane,
pozostaje wiec sam początek, który również jest czarną dziurą. Czarną plamą,
nie poznaną przestrzenia, na którą przyszła pora. Przestrzenią, która musi
stanąć przed obliczem prawdy, przede mną i przed moimi zachwianiami.



śmierć i życie nigdy nie pytają czy jesteśmy gotowi oddać
się w ich ręce. Nie mamy wyboru, musimy uporać się z przychodzącym do nas losem.
Który jak świat wydaje z siebie niezliczone dźwięki, sama nie jestem wstanie
ich wszystkich ogarnąć.



Z głośników szemrocą obce głosy poskładane w romantyczne
melodie, a klawiatura wystukuje czarno na białym moje nieokiełznane myśli.
Słyszę też głosy z góry i ze środka, jakby sumienie spiesznie szemrało mi do
ucha bym czasami przestała oddychać. Robię to. Zazwyczaj w momencie, kiedy
rozsuwam klapkę telefonu by przeczytać, co ma do powiedzenia pan X. jego słowa
w takie dni jak ten bywają drażniące i puste. Nie znoszę, kiedy na siłę pragnie
mnie rozbawić, ja wolałabym siedzieć u niego na kolanach i tulić jego chudą
szyje.



Tymczasem siedzę w łóżku zapadniętym pod ciężarem słodkich
nocy i próbuje złożyć się w całość. Obok mnie śpi dziecko. Mała dziewczynka.
Boje się jej czystości, boje sie jej włosów i prostokątnych snów, które nie
mówią o niczym i których nigdy się nie pamięta. Moje dłonie parę min temu
gładziły to małe spocone czoło, na którym wypisane zostały wszystkie
przewinienia dnia. Teraz noc rozgrzeszy wszystkie nieprawości i osuszy łzy
spływające po pulchnych policzkach.



Pokój otwiera przede mną słodkie tajemnica za drzwiami
jaśnieje i ciemnieje, co chwilę pomarańczowe światło. Może to jakaś para
kochanków rozsiewa wszem i wobec radosne uniesienia. Może oddają sobie serca a
może tylko swoje ciała. Duszy nie bierzemy pod uwagę dusza nigdy nie bierze
udziału w egzekucji, jaką bywa nocna namiętność.



Za zamkniętymi oczami istnieją dwa światy, dwa niewinne domy
bez drzwi. Ten lepszy i ten gorszy. Nie ważne, w którym spędzasz większość
czasu, zawsze może być chwila, która zmieni twoje położenie. Która w jednej
chwili teleportuje cię stąd do tamtą.




Zapamiętajcie ten dzień, bo jest on początkiem wieczności.
Obietnicą i nagrodą za tak długie życie w samotności, za dziecięce oczy
trzymające się kurczowo ciepłych wielkich ramion. one mówią słodko bym nie dała
im zasnąć. klęczą, ale wy nigdy nie ujrzycie jak klęczą oczy. zgasło
pomarańczowe echo, zgasło sumienie, teraz pierze się brud. a jutro słońce
wysuszy mokre plamy.



 



 


wtorek, 23 czerwca 2009

mój świat oddycha spokojem, drzewkiem sandałowym sprowadzonnym do postaci palącego się patyczka, mój świat
trzyma moje ręce w górze i macha nimi... jestem zupełnie inna niż
ostatnio, mam troszke powolniejszy głos i niespokojniej stawiam stopy.
sny już nie przychodzą a jeśli coś mi się śni, przysięgam że to tylko
bzdury.

Gdybym nie była kobietą pewnie byłabym deszczem, zimnym, śliskim,
ludzie mogli by mnie podziwiać lecz nigdy nie odgadliby jakiego jestem
kształtu, a może byłabym gruszką... spróbuj opisać kształt gruszki...

spokój... jak za czasów mojej babci, poranki nakrapiane czułością, wiem że gdzieś tam jest miejsce za którym tak tęsknie.

a póki co kapsuła czasu, która jak guma rozciąga go i skraca kiedy
tylko zechce, trzyma mnie w czasoprzestrzeni i nie pozwala oddychać...


jużnajgorszemamzasobą

poniedziałek, 22 czerwca 2009


świat się składa w pół, i z połowy, z kobiety i mężczyzny...
albo tylko z kobiety, tak, to jest przykre, samotna kobieta nie wstaje o tej
samej porze, nie potrafi dotknąć głową kolan, kawę parzy 8 razy dziennie i
nigdy jej nie wypija, słucha sentymentalnych piosenek i marzy o białym kocie do
którego mogłaby cała się wtulić kiedy zamarzają jej stopy... samotna kobieta
ubrana do połowy marzy o księciu z bajki, stawia przed sobą cel do którego
nigdy nie dotrze... w efekcie końcowym zawsze wybiera samych s k u r w i e l i którzy
mają ją na miesiąc, którzy rozpuszczają jej włosy upięte w kok, dotykają
delikatnie, dłonią zjeżdżają wzdłuż ciała samotnej kobiety i wzbudzając w niej masę
ambiwalentnych uczuć, z którymi potem zupełnie sobie nie radzi. to nic. ona i
tak zna scenariusz i chodź dobrze zna koniec, to płacze. samotne kobiety mają
to do siebie że płaczą po raz 15 na tym samym końcu. acedia kobiety samotnej
jak każda inna objawia się przygnębieniem, smutkiem, brakiem motywacji do
działania, brakiem zaangażowania i nadziei, zniechęceniem, wyczerpaniem,
zobojętnieniem i wrażeniem duchowej pustki. cóż tak bywa "kobiecość jest
cechą bolesną"


samotna kobieta jest chodzącym engramem, wspomina, żyje wspomnieniami, szczegółami,
żyje każdym poprzednim przeżyciem... oddycha nadzieją że to wróci, ale jest
zupełnie świadoma że nigdy nie wraca

sobota, 20 czerwca 2009

rozkoszuje się lekkim cichym stukaniem kropli w szybę, na biórku obok
mnie leży słownik francuski i talezyk po babce cytrynowej... cięzki,
ciemny dzień, łóżko, gazeta, pachnąca pościel, ja... śniło mi się że
posiadam paczke dwudziestu papierosów, sprawdzałam i nic nie było... a
szkoda chętnie podtrułabym się dziś całymi dwudziestoma... może za
chwile znów zaśpiewam jakąś radosną piosenke która poleci w głośnikach
tymczasem zamykam oczy czekając aż coś się stanie. aż zachce mi się
chcieć wszystkiego, na nowo.

panu sapkowskiemu serdecznie dziękuję za to błogie stwierdzenie:
"Bawisz się słowami. Upajasz się nimi. Słowami chcesz zastąpić
normalne, ludzkie uczucia, których w tobie nie ma."  bo bawie się, bo
owszem dziś nie znam żadnych czuciowych norm.

znów sukowato.

piątek, 19 czerwca 2009


gdzie                                     teraz
                   jesteśmy?
ah tak 5 

piętro                     
                                bezsenności


lubiedeszcz.

niedziela, 14 czerwca 2009

uwielbiam odwracać głowe w tył tylko po to by zobaczyć jak migocą białe światła aut i jak zza góry wyłania sią księżyc a gdzieś wkoło domy żyją włąsnym życiem... człapiące kamiennymi stopami odchodzą w mgnieniu oka i zapominam jaka to ulica, widzę tylk jutro... rynek, park, fontanne naszą ulubioną, wawel i odbijające się w wiśle myśli... i moje zupełnie samotne, pomijające przerażające mnie sferyczne cienie... kurwa boje się sigur rós




bachanalia nie żyjący osąd.




(kraków, to mam dobre)


środa, 10 czerwca 2009

ja tylko trzymam pana za głowe żeby pan nie upadł proszę pana.
zielono szaro szaro zielono szaro buro sukowato
może zaczne i skończę na tym
że nie jestem chujem i nawet nie suką...
wszystkich na ulicy nie przytulę ale jak ktoś się wywruci to pomogę...

dobranockurwadzieńdobry

sobota, 6 czerwca 2009

potem zaczynamy gwałcić prawa, obowiązki, zasady i możliwości, palimy papierosy jeden, drugi, trzeci a z każdym następnym mdli mnie... wpuszczamy w siebie powietrze i wiemy że żyjemy że nasze plany, nasza przyszłość, że to coś znaczy... czasami głowa bezwłasnie opada w dół, ale przecież jest coś, ktoś, może Bóg który sprawi że znów zawita jakieś trudne szczęście i otrze nasze słone myśli. czas... minuta, dwie, niewiele... godzina za godziną życie przecieka między palcami i nie wiadomo po co. a w koło coś śmierdzi jakby świat palił wszystkie mosty, (tak naprawdę czuć w powietrzu ziołem, zasranym ziołem) nie chce i nie mogę wierzyć że za zamkniętymi drzwiami istnieje (...) świat.

"wyjadł jej oczy
biedny skurwiel
biedna dziewczyna.
biedny cholerny skurwiel"

czwartek, 4 czerwca 2009

w całym tym zgiełku... przetrwałam gorące kłótnie, ślepe wzroki, nieme krzyki, i Ciebie... a na końcu umarłam by jak feniks powstać z popiołu... i nie mów mi że coś się zmieni... bo jeśli nie chcę? h.u.r.a.g.a.n

środa, 3 czerwca 2009

"chcę bawić się z tobą w chowanego i pożyczać ci moje ubrania i mówić ci
że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy się kąpiesz
i masować ci kark i całować ci stopy i trzymać się z tobą za ręce i
wychodzić na kolacje i pozwalać ci jeść ze swojego talerza i spotykać
się z tobą w knajpce U Rudy'ego i rozmawiać jak minął ci dzień i
przepisywać na maszynie twoje listy i przenosić twoje pudełka i śmiać
się z twoich obsesji i dawać ci taśmy których nie będziesz słuchać i
oglądać dobre filmy i oglądać złe filmy i narzekać na programy radiowe
i robić ci zdjęcia kiedy śpisz i przynosić ci do łóżka kawę z baglami i
ciasteczkami i chodzić do Florenta i pić kawę o północy i pozwalać ci
kraść moje papierosy i nie znajdować zapałek i opowiadać ci o
programach w telewizji które widziałam poprzedniej nocy i brać cię do
okulisty i nie śmiać się z twoich dowcipów i pragnąć cię rano ale nie
budzić cię jeszcze
i całować twoje plecy i gładzić twoją skórę i mówić
ci jak bardzo kocham twoje włosy twoje oczy twoje usta twoją szyję
twoje piersi twoją dupę twoją i siedzieć na schodach paląc papierosy aż
twoi sąsiedzi wrócą do domu i siedzieć na schodach paląc papierosy aż
ty wrócisz do domu i smucić się kiedy wracasz późno i dziwić się kiedy
wracasz wcześnie i dawać ci słoneczniki i chodzić na twoje imprezy i
tańczyć do upadłego i przepraszać kiedy robię źle i cieszyć się kiedy
mi wybaczasz i oglądać twoje zdjęcia i żałować że nie znałam cię
wcześniej
i słuchać jak mówisz mi do ucha i czuć twoją skórę na mojej i
bać się kiedy się złościsz i jedno twoje oko robi się czerwone a drugie
niebieskie i włosy spływają na lewą stronę a twarz jest tak orientalna
i mówić ci jaka jesteś wspaniała i obejmować cię kiedy jesteś smutna i
przytulać cię kiedy tego nie chcesz i skamleć kiedy mam na ciebie
ochotę i skamleć kiedy jej nie mam i lizać twoje piersi i okrywać cię w
nocy i marznąć kiedy zabierasz cały koc i umierać z gorąca kiedy go nie
zabierasz i czuć ciepło kiedy się uśmiechasz i rozpuszczać się z gorąca
kiedy się śmiejesz i nie rozumieć dlaczego myślisz że cię odrzucam
jeśli cię nie odrzucam oburzać się jak możesz myśleć że cię odrzucam i
zastanawiać się kim naprawdę jesteś ale i tak cię akceptować
i
opowiadać ci o leśnym duszku który przepłynął przez ocean ponieważ cię
kochał i pisać dla ciebie wiersze i zastanawiać się dlaczego mi nie
wierzysz i kochać cię tak bardzo że nie można tego wyrazić słowami i
kupić ci kotka o którego będę zazdrosna ponieważ poświęcasz mu więcej
uwagi niż mi i zatrzymywać cię w łóżku kiedy musisz już iść i płakać
jak dziecko kiedy już pójdziesz
i wyrzucić fifki do marihuany i kupować
ci prezenty których nie lubisz i zabierać je z powrotem i prosić cię o
rękę chociaż i tak znowu powiesz nie bo chociaż myślisz że nie mówię
tego na poważnie to zawsze mówię to na poważnie i chodzić po mieście
myśląc jakie jest puste bez ciebie
i chcieć tego samego czego ty chcesz
i myśleć że przestaję być sobą ale wiedzieć że przy tobie nic mi nie
grozi i opowiadać ci o tym co we mnie najgorsze próbować ci dawać to co
we mnie najlepsze ponieważ nie zasługujesz na nic gorszego i odpowiadać
na twoje pytania kiedy wolałabym tego nie robić i mówić ci prawdę kiedy
akurat tego nie chcę i próbować być szczerą bo wiem że ty tak wolisz i
myśleć że wszystko już skończone ale pozostawać jeszcze tylko przez
dziesięć minut zanim wyrzucisz mnie ze swojego życia i zapominać kim
jestem i próbować zbliżyć się do ciebie bo poznawanie ciebie jest
wspaniałe i warte wysiłku
i mówić do ciebie fatalnie po niemiecku i
jeszcze gorzej po hebrajsku i kochać się z tobą o trzeciej nad ranem i
jakoś jakoś jakoś przekazać ci część nieprzepartej niegasnącej
przygniatającej bezwarunkowej przytłaczającej wzbogacającej
rozwijającej nieprzemijającej nieskończonej miłości do ciebie.
"

wtorek, 2 czerwca 2009


ideał zielonej szminki którą składasz u mych stóp
w podzięce za jutro które nam się nie przydarzy
jesteś jak motyl, jak chwila która trzepoce skrzydłami
ale trwasz
a ja szeptem
szeptem który trzymam w dłoni
biegnę do ciebie
i chodź nic się nam nie zdarzy
ja ci zatańczę kochany
o eukaliptusowej porze
zupełnie nad ranem, albo całkiem w nocy
a twoje usta zamknę w głębinie mych dłoni
i hukiem powiek obudzę świerszczyki
na zielonej trawie zatańczymy tango
a potem lekko przemoczeni rosą
spijemy z siebie to co dla nas
jesteś moją tętnicą
pulsujesz we mnie najpiękniej
i nade mną też wyglądasz idealnie...
postaraj się mnie odszukać
przecież stoję tu i czekam cała Twoja.

poniedziałek, 1 czerwca 2009

po prostu jaśniej.
Kraków mnie odradza...
tam coś się zaczęło i tam skończyło, przemierzając świetliste aleje uświadamiam sobie że razem nie spacerowało nam się tak dobrze...
i w ten sposób poraz kolejny zakochuje się w tym mieście... dziękuje


magia

niedziela, 31 maja 2009

rozkołysana wczorajszym życiem, rozbawiona po
brzegi, siedzę tu na tym fotelu w jego bluzce za dużej o 4 rozmiary i
zastanawiam się po co? bo ona to gdzieś wyczytała ze czasem warto zadać sobie
pytanie "po co" i nie dlaczego ani w jakim celu chodź to chyba to
samo ale "po co"... zabawne... bo ja nie wiem po co, dla mnie to
zupełnie bezcelowe i nawet trochę śmierdzi tandetnym bezkresem...a ja nie lubię
historii bez końca. i jeszcze często myślę nad faktem o którym nie warto
wspominać.

no chyba że podasz mi rękę...

środa, 27 maja 2009

dziś zrozumiałam że trzęsienia ziemi i tsunami się zdarzają, ale to co dzieje się między ludźmi, zależy tylko od nas samych a więc jak już będę duża to zostane dzieckiem które potrafi wymyśleć to czego nie wynalazło a na wszelki wypadek i czarownicą z wioski salem...

aby wiedzieć jak żyć i z kim żyć wystarczy nie być mną, zazdroszcze wam.
a my spotkamy się w piekle kolego ty za swoją ciekawość ja za zazdroscć.

dauo dupy tak?... icóżżeżal

niedziela, 24 maja 2009

jak uciekamy bo nie chcemy by ktoś widział nasze łzy to przemawia przez nas tchórzostwo tak?...
a więc jestem tchórzem nienawidzę kiedy ktoś widzi moje łyz i wcale nie dlatego że od tak płacze bo sobie nie radzę... to nic złego upaść, wiem to, ale świadomosć tego że wzbudzam politowanie i zaraz koło dupy zaczynają kręcić mi się wszyscy jak muchy koło krowy to... to nic. nie mam nawet aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaj sdf.n zglifvbhxcb cv,bnlxjvgbcvbz,hxcvbzkxgv
cze sc !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
sfhjksdhfkdgf
dsfs
sdfs
f



chuj dupa cipa cycki gówno!

prosze bardzo! spójrz jak się staczam

sobota, 23 maja 2009

jest 10:12 o 10:12 pisałam
tylko będąc w Anglii, ale tam było zupełnie inaczej, właściwie już prawie rok
od czasu kiedy równe 2 miesiące spędziłam zarówno w pełnej radości jak i pełnym
smutku... ale miło jest czasem powspominać, na dziś dzień mogę nawet stwierdzić
że wróciłabym tam, żeby znów poczuć ciche łaskotanie wzrokiem gdzieś w
okolicach kołnierzyka, i zapach spoconych ciał w pubach do których właściwie
nie powinnam wchodzić, puszczanie latawców i samotne spacery plażą zaraz po
przypływie, mam to wszystko przed oczami jakby działo się to wczoraj... i tylko
jedną rzecz bym zmieniła, wzięłabym ogromną walizkę i spakowała DAU... a teraz
okazja by znów to przeżyć tylko z kimś innym, przepraszam ale my nie możemy...
to mogło by przybrać zupełnie nie odpowiedni kształt i chociaż wiem że to
byłyby równie piękne chwile jak te które spędziliśmy tu 2 lata wstecz to rozum
jest tylko rozumem i czasem warto pozwolić mu sobą pokierować... właściwie to
że mówisz mi iż oboje musielibyśmy tego chcieć wcale mnie nie przekonuje...
chyba nawet wiesz dla czego.
jest 10:23 światło z pokoju na przeciw przedostaje się przez szparę pod
drzwiami, zupełnie tak jak wtedy, nie pachnie tylko truskawkowym odświeżaczem i
herbatą z cukrem pudrem.

teraz czekam na zupełnie coś innego,
ps. dokładnie to co wtedy.

anna. (taki nowy nawyk)

środa, 20 maja 2009

utopia, antyutopia, ewaporacja, wrunkowanie na stosowanie smoy, kolonowanie, wpólność, identyczność, stabilnośc, relikt, proletariusze, partia wewtętrzna, społeczeństwo wynaturzone, rządy dyktatorskie, czynniki ograniczające swobodę człowieka, tępienie zachowań odbiegających od ustalonych norm, organizowanie sobie życia na wzór dorosłych, skrzywienia w młodej społeczności, dobra doczesne...

mądry człowiek po szkodzie, chciałam być ambitna, no to mam, a teraz stękam i jąkam się szukając w głowie jakiś wiadomości na temat tego całego gówna i zupełna pustka, ale przecież jestem mistrzem w improwizacji, cała moja paroletnia edukacja była jedną wielką improwizacją i nie wiem nawet czy całe moje życie nie jest.
dziś mnie przeszył bunt młodości, powinnam więc wybrać nową drogę która będzie dla mnie dobra, ale teraz tak dobrze mi się ciągnie życie tzn ciągnie się ono nijak ale tak jest lepiej, spokojniej, bez nocy płaczu i modlitwy, bez stresów, bez obgryzionych paznokci, bez jęków i krzyków o przeszłość i przyszłość...
nie czekam, nie wychodze też na pzreciw i nie cofam się po prostu żyje próżnią która mnie otacza.
a za oknem jest zielonoburo szaroburo sukowato. przepraszam ale milczenie jest współodpowiedzialnością.

wtorek, 19 maja 2009

kiedy się potykam o własne nogi jest źle... dlatego dziś jest wyjątkowo
dobrze, nie wstałam z łóżka ( no może na chwile ) nie było okazji. a
potem nawet usnełam mając na uszach słuchawki, cóż zamykanie się w moim
akustycznym świecie wychodzi mi najlepiej. siedem dusz, tylko tyle no i
ona radosna z rozczochranymi włosami i napisem na ręce którego jeszcze
nie ma "more love" właściwie to tylko dzięki temu znów nie leżałam pod
łóżkiem z potworem tylko na i bez niego... szczerze wydaje mi się że
już nie mam po co tu być że wszystko czego pragnełam zupełnie straciło
sens z każdą kolejną osobą zdającą sobie sprawe  z tego kim właściwie
jestem. i znów do głowy przyszło mi niepojęte dziwne brzmienie słów
których nigdy się nie bałam a teraz już się boje. moja mama zawsze
mówiła ile zła i innych dziwacznych spraw może mnie tu spotkać. kurwa.
jak ja nie znosze przyznawać jej racji... cóż C'est la vie a teraz
niewyobrażalnie duża dawka jazzu herbaty jazzu i jazzu.

gdybyś mówił językiem miłości zapewne mówiłbyś po francusku...
Aime-moi

niedziela, 17 maja 2009

myślałam że nikt mnie tu nie znajdzie, że cicho będę mogła płakać nad
swoją gruboskórną naturą, chłodnym sercem, zmarzniętymi dłońmi,
osowiałymi myślami, niemymi ustami... za dużo o sobie nie wiem ale to
paradoks bo wy wiecie za dużo... są przykłady na to i mimo wszytko
jakoś zupełnie przestało mi to pzreszkadzać, właściwie nie wiem
dlaczego, może po prostu wszystko zaczeło po mnie 'spływać'. usnęłam na
komuni własnego siostrzeńca po prostu zaczeły kleić mi się oczy po
ciężkich dniach i nieprzespanej nocy oraz dzbanku kamikaze za 100 zł
(ponoć bezcenne). ciągle łapie się na tym że pisze 'czemu' zamiast
'dlaczego' i musze to poprawiać.
wszystko dziś jest zbyt małe i zbyt nie istotne żeby o tym mówić.
właściwie to nic wam o sobie nie powiem kolejny raz. chyba że chcecie
wiedzieć: w dowodzie 166 o 166 za dużo.
dobranoc?

czwartek, 14 maja 2009


otworze wszystkie okna na oścież, napełnię płuca godzinami
powietrza i milionami minut abym mogła czuwać przy księżycu który nie chce spać
mimo że go proszę mimo że wołam, że pragnę by ułożył swą ciężką głowę przy
mnie, on jest solidarny dla was świeci, bo kocha chociaż miłość nie istnieje,
nie dla mnie. mam cholerne wrażenie że ciągle się powtarzam że miłość że bla
bla bla... ale w czym rzecz? w środku, w tym że zaczęło irytować mnie ogromne
pragnienie pojęcia całej wszechwiedzy i to że jestem taka nie posklejana że
żaden fisz że nie polepi nie zlepi nie w jedno nie mnie... i tylko tańczę na
lazurowym niebie w mojej sukni z bladoniebieską kokardą... tu zostaw swój
uśmiech. A czasem mam nawt wrażenie że wszystko jest nowe że ten blok powstał dziś że to drzewo nagle wyrosło że huśtawek nie ma dopiero od wczoraj... bo jesteś taki
tajemniczy ahhh... bo nie istniejesz bo mnie tylko gnębisz i drażnisz snem... moje
usta są piękne, delikatne szeleszczą kiedy je otwieram, dlatego robię to rzadko,
pisze bo z pod rąk nie pofruną mi motyle... owszem jestem chaosem, planem
którego Bóg nie dokończył... mam mu to za złe. dlatego dziś nie żegnam się
ufnym amen.

nadal nie wiem czy jestem wariatką.



 

wtorek, 12 maja 2009

cierpną mi ręce. miałam zrobic pranie jednak wolałam znów usiąść tu i wypić kolejne niespełnione nadzieje przeglądając cudowne portfolia fotografów... a tam. też przecież potrafię sporo, jestem np profesjonalistką w graniu na nerwach, w porzucaniu i byciu porzucaną a tak ogólem to trzymam za słowo swoją drugą połowe która wmawia mi że chaos chaos chaos jest najlepszym lekarstwem i wcale nie muszę go porządkować. jest 22:44 kurwa! znów zmarnowałam dzień, obiecując sobie że przeczytam jakieś angielskie bzdury kolejny raz oszukałam samą siebie, jescze jest czas ale na pierdolenie z akcentem nie mam sił, pewnie znów otworze gazete i przejrze obrazki setny raz, nie czytając artykułów i wkurzając się że kupiłam takowe badziewie... nie stać mnie na exlusiv, i inne bonusowe gazety... ale stać mnie na porywanie się z motyką na słońce, już jutro spełnie się w sobie... Jestem kobietą, to widać, zdradzają mnie emocje, i te trzy kropki które ciagle wstawiam gdy urywam zdanie albo nie chce mówić czegoś na głos...
-proszę Pana?
-(...)
-halooo?
-(...)
-Pan Bóg?
-tak
-którędy do nieba?

mamniepodrodze...

poniedziałek, 11 maja 2009

mam ochote na rurke z kremem waniliowym, bo lubie rurki z czekoladą,
chciałabym też trzymać Twoją dłoń keidy siedzisz na schodach i czekasz
aż dopije mleko z kawą i chciałabym bys mnie tulił i byś odszedł kiedy
powiem odejdź... bo trzymam w sobie niejaką rozkosz nocy których
byliśmy swiadkami, ty zasypiałeś ja zupełnie nad ranem budząc cie wtedy
hukeim zamykanych powiek... czyli nadal się kochamy mój człowieku,
pogodny jak wczesnoniedzielne słońce. Otwórz mnie, rozgżanym matczynym
sercem pokochaj jak kocha się biały puch po upalnym lecie... są ufni
jak zwierzęta dlatego zakochują się łatwo a potem uczucie szybko
zemienia się w przywiązanie na śmierć i życie, ciała przyzwyczajają się
do siebie, pasują i udają że wszystko wspólgra a tak naprawde są
misternie sklejoną strukturą w którą dmucha wiatr, wiatr halny, upalny,
zimny, łamiący oczy w pół. a potem ze łzami kropla po kropli
spływającymi na stół powtarzam: "nic się nie dzieje" "nie było warto"
"głowa do góry" "myślę że nie stało się nic"... i jakiś anioł, którego
nigdy wczesniej nie widziałam, nagle pojawia się i fruwa... to anioł
stróż bez butów, on mnie nie chroni... on broni bram
nieba, nic nie mówi tylko stoi i patrzy na mnie a ja pogwizdując pluje
mu w twarz, nie lubie aniołów bo kłamią że wszystko będzie dobrze.

twoja wariatka.

niedziela, 10 maja 2009

miłość i cała reszta tych nieistniejących uczuć.
dla mnie zupełnie jeden chuj, znów tylko pzrekonałam się że nie istnieje.
stoimy teraz w pkt wyjściowym czyli tym w którym tkwiłam przed Tobą...
a więc?
ktoś chętny znów się zabawić?

I'm fallen woman, madwomen of pizzaBrava, and maybe you call me at tonight?
so?


pomódl się za tych wszystkich niewyspanych ludzi którzy trzymają
niepewność w garści ściśniętej tak mocno że starch otworzyć dłoń z
bólu. i śnij o tych wszystkich niebieskich imprezach zakrapianych
seksem i rock'n'rollem, i wgryź się w jej bladobiałe piersi niech ją
bolą i niech drży z podniecenia i niech nie mówi że to lubi... znow
pachnie wiśnią spływającą wraz z potem wzdłóż ciała, oplatam się w
szepty w przed i po istniejące w marzeniach niewinnych nastolatek a tak
naprawde to jestem potworem i znów mam ochote wczołgać się pod łóżko i
zostać tam długi czas, wiem że nie rozumiesz, nie prosze o nic nawet o
to byś wiedział co mam ci do przekazania...mój drogi mimo wszystko
gdzieś głęboko chce byś mnie rozumiał byś trzymał mnie gdzieś w tali
całował po szyi delikatnie ściskając uda. no to jestem bezduszną
porcelanową lalą, mam 2 ręce 2 nogi oczy uszy pomalowaną długopisem
twarz, obcięte włosy które nigdy nie odrosną i czerwone usta, nie sikam
bo nie mam czym, jestem tanią lalką, nie stać nas na te które piją,
sikają i wołają że są głodne...
nie mam serca, zjadł je potwór dokłądnie ten sam którego spotkałam pod
łóżkiem... a teraz lewitując przeniose się w stan poza (poza ten jebany
plastikowy świat)
aorta z lewej komory żyły płucne z prawej. 0,8s tyle trwa cykl pracy
serca (3 fazy: 1. skorcz przedsionkow, napelnienie komór krwią, 2
skórcz komór, zamknięcie zastawek, krew wtłoczona do tętnic, 3
spoczynkowa, rozluźnianie ścian komór, napływanie krwi z żył do
przedśionków)
ide szumieć na skurwiałym bruku


Kocham Cię!

środa, 6 maja 2009


prześwietlone nasze życie było, nasze wspólne parę minut...
nasze ciepłe nagie ciała, zlepione w zimnym drżeniu.
odchodzisz, tak nagle. nie zabierasz nic. nic nie zostawiasz.
tym razem nie ja "zimna suka" a ty.

wy pewnie dumni z mojego upadku,
tak bardzo przecież was krzywdziłam
przyszła pora by spełniło się przysłowie: oko za oko, ząb za ząb.

dywagując, przecież wiem że z każdym razem kruszy się misternie sklejona płaskość
mego umysłu, oddycham(y) powoli jak strugi deszczu a raczej wiosennej mżawki...
tyle niewiarygodnych jebanych minut którymi mogłam częstować innych... żal dupę
ściska ale niee, bo przecież już niebawem na ręce wypisze sobie never regret! a
to kurwa zobowiązuje... i taka jestem silna! ooooo taaaaaaaaaaaaka.
13 godzin w pracy wystarcza żeby nie popaść w dołki psychiczne a raczej
formalne, bo przecież powinnam teraz suszyć przemoczone poduszki. a chuj! nie
warto czyż nie? jedyna przeszywająca mnie myśl że mogłeś wszystko, pieścić każdy
milimetr mojego ciała, każdy. i to ono tęskni nie ja. Mogłeś oddychać mną i spijać
z mych ust każdą nieprzespaną noc, każde słowo o które prosiłeś. Die Natur
lässt sich nicht ändern
. co poumierało już we mnie nie odrodzi się jak
feniks przepraszam kurwa że nie jestem Bogiem.

porozmawiamy o tym przy winie?

poniedziałek, 4 maja 2009

samotni nie chodzą do kina, wstydem jest prosić o jeden bilet...
nie płakam już i nie pękam baloników
i nawet ciężko nie myśle o Tobie (i don't have time)

ey! co za be zet de u er a

sobota, 2 maja 2009

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

by dalej żyć


oto co mi przyszło: tęsknić nie wiedziąc po co?
pracować by nie myśleć, o tym że cie nie ma,
wypełniać pustki godzinami nauki
oto co mam. ciagłe braki to tu to tam.
taka jest miłość właśnie.
ciągle nie nasycona.

tak bardzo wątpie.
"błogosławieni niech będą Ci ktorzy przezywają chwile zwątpień"
albowiem oni są godni i nie grzeszą pychą...

a teraz kurwa jebana dziwka cipa gnój mać
weź mnie nawróć, przytul...
powiedz że mogę chociaż 10 jebanych min w klatce, przed, pod nad. nie trzeba mi więcej.

by dalej żyć

oto co mi przyszło: tęsknić nie wiedziąc po co?
pracować by nie myśleć, o tym że cie nie ma,
wypełniać pustki godzinami nauki
oto co mam. ciagłe braki to tu to tam.
taka jest miłość właśnie.
ciągle nie nasycona.

tak bardzo wątpie.
"błogosławieni niech będą Ci ktorzy przezywają chwile zwątpień"
albowiem oni są godni i nie grzeszą pychą...

a teraz kurwa jebana dziwka cipa gnój mać weź mnie nawróć, przytul... powiedz że mogę chociaż 10 jebanych min w klatce, przed, pod nad. nie trzeba mi więcej.

by dalej żyć

oto co mi przyszło: tęsknić nie wiedziąc po co?
pracować by nie myśleć, o tym że cie nie ma,
wypełniać pustki godzinami nauki
oto co mam. ciagłe braki to tu to tam.
taka jest miłość właśnie.
ciągle nie nasycona.

tak bardzo wątpie.
"błogosławieni niech będą Ci ktorzy przezywają chwile zwątpień"
albowiem oni są godni i nie grzeszą pychą...

a teraz kurwa jebana dziwka cipa gnój mać weź mnie nawróć, przytul... powiedz że mogę chociaż 10 jebanych min w klatce, przed, pod nad. nie trzeba mi więcej.

sobota, 25 kwietnia 2009

.


o jak mi niedobrze... jeszcze w głowie słyszę głosy,
rozczochrane myśli, poodklejane paznokcie, połamane włosy

tak mnie mało we mnie
i ciebie mało w tobie
nas mało w nas i w innych.

.


o jak mi niedobrze... jeszcze w głowie słyszę głosy,
rozczochrane myśli, poodklejane paznokcie, połamane włosy

tak mnie mało we mnie
i ciebie mało w tobie
nas mało w nas i w innych.

środa, 22 kwietnia 2009

amen na śniadanie

z racji tego że dziś mój próbny dzień w pracy a chciałabym się dobrze spisać
wstałam rano, chodź z wielkim trudem jak zawsze. (całe szczęście, że zaczynam o 10)
pojedzona, ubrana, umyta przysiadłam do komputera sprawdziłam skrzynki pocztowe na które nikt nie pisze, i jeszcze innych pare rzeczy, a i ciągle jeszcze mam czas aby się stresować...
będąc tu otworzyłam chińską wróżbe z ciasteczka i dowiedziałam się


„Jeśli nie chce Ci się robić nic dla siebie, zrób coś dla innych”



no więć moi mili: dzień dobry, co podać, czy coś jeszcze, a coś do picia, czy przynieść państwu menu, jasne, nie ma za co, proszę, smacznego, dziękuje, zapraszamy ponownie, miłego dnia. 



 


to amen!

sobota, 18 kwietnia 2009

.

I want you to want me
I need you to need me
I'd love you to love me
I'm beggin' you to beg me



nie możliwe że tak bardzo płone.

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

wiem

możemy stanąć przed sobą obdarci ze wszystkiego, z każdej przepoconej nitki...
możemy podniecać nasze umysły patrząc na swoje bladobeżowe ciała
możemy kochać się długo od późnej nocy do późnego rana
możemy pozwolić sobie na mnogie orgazmy, nie dając spać sąsiadom
możemy płakać sobie w rękaw gdy któreś z nas będzie zmuszone odejść

dywagując:
na usta ciśnie się słowo 'kocham' głuche bo głuche ale się ciśnie
teraz tak bardzo tego 
pragnę!
niebawem powiem: consummatum est a póki co jest coma

Nie, nie jestem złym człowiekiem. Jestem wspaniałym człowiekiem. Ale od czasu do czasu bywam prawdziwą pizdą.
Jak wyglądam?

niedziela, 12 kwietnia 2009

; )


ja mam Dynamit wypełniony miłością

3 2 1   pal!

czwartek, 9 kwietnia 2009

shit



jak szybko zmieniają się moje nastroje...
poszukuje ciągle tego gówna.
i to nic że tak nie jest jak ma być

jak całun jak mumia jak trup jak chuj.
ja stoję tu i czekam i nic...


pusto od słów które brzmią bezbarwnym lepkim potem pffffffff potokiem kłamstw
a może ty po prostu nie wiesz że
zresztą i ja nie wiem
bo było by lepiej gdybyś trzymał mnie za dłoń, za brzuch, za pierś...
dlatego odchodzę w cisze, w otchłań głęboką
bo moja przestrzeń powietrzna przestaje oddychać
a pyłki drażnią mój nos
i czuje się być tak nie apetyczna



 


taki ze mnie abnegat i abderyta.

środa, 8 kwietnia 2009

adijosamigosbłenosajresiariwederczi


Tak uwielbiam czuć wasz zapach pomieszany z dymem miętowych
eLeMów i zielonego piwa... i wiedzieć że mogę się potknąć o własne nogi a wy
złapiecie mnie i nie upadnę.



Bo stał się znów cud i znów byłyśmy tak blisko i znów mogłam
czuć to ciepło i tą radość która we mnie wzrasta kiedy mam was po prawej i po
lewej stronie.



I gdy was zabraknie, bo przecież tak będzie bądź gdy mnie
zabraknie wcześniej chcę was czuć pomimo to... bo przecież miłość jest
nieśmiertelna. Potem zarośniemy 3pniowym pnączem i będą nas oglądać na środku
parku i podziwiać zastanawiając się „jak to?”



 



A tak ogółem to jestem szczęśliwa i wydaje mi się że kiedy
przepełnia nas szczęście brak nam słów by pisać... dlatego to już nie dziennik,
to pamiętnik.



 


adijosamigosbłenosajresiariwederczi

sobota, 4 kwietnia 2009

; )

Wchodził w nią powoli, powolutku, milimetr po milimetrze. Tatiana
kurczowo zaciskała palce na jego ramionach, na plecach, na kocu, na
rosnącej za głową trawie.
-Zaczekaj, zaczekaj, proszę...
Aleksander znieruchomiał, choć z wielkim trudem. Czuła się tak, jak to
sobie przedtem wyobrażała, jakby Szura rozdzierał ją i pzrebijał,
jednak za falą bólu kryło się coś jeszcze.
Nienasycone pożądanie.
-Już- szepnął wreszcie.- Jestem w Tobie.- Pocałował ją i głęboko odetchnął.- Jestem w tobie Tatiasza. Cały.
Cichutko jęknęła i objeła go za szyję.
-Naprawdę?
-Tak. Podniósł się lekko.- Sprawdź
Sięgneła w dół.
-Niemożliwe. To...pasuje.
-Na styk ale pasuje- odrzekł z uśmiechem i pocałował ją w usta. - Jakby
sam Bóg połaczył nasze ciała...- Zaczerpnął tchu. - Jakby powiedział:
odtąd będziecie razem.

środa, 1 kwietnia 2009

tango


ścierasz ze mnie miliony drobnych nieprzebytych jeszcze
snów, otulasz mnie sobą tak słodko patrząc w moje oczy... wiesz że nie są one
brązowe.



To że trzymam Twoją dłoń śmierdzącą papierosami i że moja
dłoń pachnie później Tobą i śmierdzi tytoniem jednocześnie i to że wycieram
twarz (ty wiesz kiedy) i to że zasłaniam ją dłońmi kiedy chcesz coś zrobić a ja
nie wiem co... to że uciekam kiedy ciągle mnie całujesz i to że śmieje się z
twoich fanaberii i to że jeszcze żyje pomimo tego że jesteś największym idiotą
kiedy jest przy Tobie Krzysiu i nawet to że z Lewym (...) (kurwa no wiesz)! i
to że ciągle musze domyślać się co chciałeś mi przekazać mówiąc tak wiele słów
których sensu nie pojmuje i jeszcze wiele innych spraw i rzeczy, zupełnie
wszystko co ma związek z Tobą sprawiają że czuję tą słodką niepojętą magiczną
siłę (kurwa, co ja pierdole) po prostu jestem szalenie szczęśliwa że Cię mam,
że mnie rozumiesz i że mogę przebiec przez pokój w radosnym tańcu nie martwiąc
się że wybuchniesz śmiechem... a raczej martwiąc się że zatańczysz ze mną mimo
że nie lubisz tak jak wtedy gdy jadłeś moje oliwki bo wiedziałeś że ich nie
lubię tak jak ty...

tu palą się teraz świeczki i leci muzyka którą kocham
najbardziej.



Francuska melodia o miłości...



a ty?

poniedziałek, 30 marca 2009

ey gdzie mój klej?

Mam ochotę wczołgać się pod łóżko w nadziei, że mieszka pod nim potwór, który chętnie by mnie zjadł.

i mam ochotę tak leżeć pod tym łóżkiem zjedzona tudzież tylko skosztowana, z tym potworem

bo ten potwór, dywagując, on jest mój i jest głupcem bo trzyma moją stopę... a moje dłonie kostnieją z zimna

są zimne jak kostki lodu które wrzucam do herbaty gdy jest lato a ja nie mam soku bowiem zwyke skręca mnie z pragnienia...

i robię duży łyk...
ale dziś nie mam ochoty
dziś pragnę wczołgać się pod łóżko. bo nie lubię takiego dzisiaj...
bo takie dzisiaj jest do dupy.

to ja idę ale wrócę.

niedziela, 29 marca 2009

potrzebuje tego co ty


deszcz, cicho, powoli, czasem mocniej, toczy się kropla za kroplą, z
okna spływa cięzko i mozolnie jak dżownica która nie oddycha...

prosze! spływaj po mnie powoli i delikatnie, czule... zacznij od mych
dłoni i zrób to tak jak zawsze... delikatnie scałuj ze mnie trud
dnia...moje nadgarstki, brzuch... spójrz jak dziś zimno jest bez Ciebie.

chyba już. chyba alexander.

piątek, 27 marca 2009

.

Your eyes like a casino
We ain't born typical

właściwie tylko tyle że jestem szczęśliwa bo mam je i jego. ;*

wtorek, 24 marca 2009

.


maybe soon I'll bring you my love
and maybe maybe maybe maybe...

and now, adore me still.

tuturururu










Dasza, Daszeńka it's time for you!



poniedziałek, 23 marca 2009

; )


Poszukuje Cię, w Internecie namiętnie pełnym od złudzeń od
samotnych resztek połamanych wspomnień, nastolatki piszą tyle głupstw nie
wiedząc ile zła czyha w nierealnym świecie. Poszukuje Cię bo mi powiedziano że
istniejesz, że mnie lubisz, a ja pragnę być lubianą, pragnę jak niczego więcej
nie pragnęłam jeszcze, w końcu być czyjaś, w końcu stanąć zupełnie znana Tobie
przed Tobą jako Twój owoc pożądania.



no i stoje.


Serce za serce, tak nie wiele.

gdybam sobie o Tobie...
o mnie...
o Nas...
jak to ładnie brzmi! 'gdybam o NAS' ; )




(głupio mi pytac kim jest gewiner ale kim?)

sobota, 21 marca 2009

.

powietrze nasiąknięte wilgocią
a przed oczami "raj" wąskie drogi, ceglane mury, druty kolczaste a na
bramie napis "arbeit macht frei" (takich rzeczy się nie zapomina)
i dzieci biegnące po skamieniałych drogach i po wybujałych trawach lludzkich kości
między palcami ocieka sól i pocą nam się oczy.
słowa mówią łagodną jezzową muzyką
w sumieniu pozostały cięśkie rany
pachnące złym nałogiem i woskowym dymem.
to jest pożegnanie "pożegnanie z marią"
oddycha się powoli jakby muskał nami wiatr

przepraszam że taka jestem.

po raz: Dysonans podecyzyjny
po dwa: folie a deux
po trzy: hipersomnia
po cztery: Labilność emocjonalna
po pięć: Fałszywe wspomnienie
po sześc: hedonizm
po siedem: Facylitacja społeczna

tęsknie.

czwartek, 19 marca 2009

miły mój

nie boje sie, nie myśle o Tym nawet
żyje chwilą a czasem i tymi przeszłymi chwilami...
i tylko po ciuchutku, gdzieś pod poduszką tule swoje słonosłodkie ze szczęścia łzy
a i modle sie do Ciebie czasem chodź może nie słyszysz...

miły mój ty przy mnie stój
no! weź!
i amen.
i Chwała Bogu
i Synowi i Duchowi Świętemu...


i całuj mnie częściej, tu i tu i tam.



środa, 18 marca 2009

; )


jesteś- no i dobrze

znów miastomania, cóż wtapiam się w ulice myśląc o innych ulicach, o tym mieście
gdzie jego dłoń dotyka klawiszy które mówią do mnie, o tym mieście w którym co
rano zapominam że jest kurwa źle(bo został miesiąc i to nie cały), o tym mieście
w którym śmieje się i tańczę...
a tak naprawdę to nie o mieście, a o nim... i to w niego wtapiam się łaskawie.
bo wszystko mi wiruje, bo ballada to nie lada, czy tango, tak tango.

i czekam, by poczuć cię jutro...
tylko proszę nie zwlekaj, czasem granie na zwlokę nie popłaca.

mój drogi...







ja stoje tu i czekam aż zaczerpniesz ile chcesz.



 



(znów pozdrawiam! o lol)

wtorek, 17 marca 2009

.

po cichu, cichutku, powolutku...












oszalałam.

poniedziałek, 16 marca 2009

oj głupia ty głupia ty


zakręciło mi się w głowie
i pożera mnie sprawa jego, i to spojrzenie i on jako nadzieja na przyszłość

może warto zostawić wszystko w tyle
rzucić się w wir i zapomnieć że kiedyś było źle.

mamy marzec kolego, listopad...? czy ty kurwa wiesz kiedy był listopad.





pozdro dla pani simowej...: )

niedziela, 15 marca 2009

nic nie zmienie


głupia anka! boi sie jutra
i brzydzi sie jutrem
i wszystko co zle tyczy sie jutra

a tak całkiem poważnie to pokąsana pzrez swą samotność po prostu nie wiem jak z tym żyć, co zrobić ze świadomością że znów ktoś mnie mocno chce... bo ja po prostu swą toksyczną śliną wyrzeźbiła tylko coś lekko nieobliczalnego...
moje kształty są w połowie kwadratowe...

dobrej nocy. czy coś

sobota, 14 marca 2009

lovely head

It starts in my belly
Then up to my heart
Into my mouth I can’t keep it shut
Do you recognize the smell
Is that how you tell
Us apart
I fool myself
To sleep and dream
Nobody’s there
No-one but me
So cool
You’re hardly there
Why can’t this be killing you
Frankenstein would want your mind
Your lovely head
Your lovely head

środa, 11 marca 2009

słóżba zdrowia...

na dziś: wielkie kurwa attenzione jeśli chodzi o szpitale, ośrodki zdrowia, poradnie i inne tego typu gówna.

ale było miło... przyszłam, usiadłam obejrzałam kto siedzi mi za
plecami po lewej i po prawej stronie i nie było źle same stare
smierdzące dziadki... (kurwa, i do kogo mam się odezwać?)

-przepraszam?? eeeeeem przepraszam?? halo prosze pani?
-tak tak?
-mogłaby mi pani powiedzieć czy jeśli byłam zapisana musze iść jeszcze do rejestracji?
-tak tak!
-dziękuje bardzo [uśmiech] (kurwa)

z rejestracji wysłali mnie do pokoju zabiegowego z którego znów na 10
min odpoczynku przed badaniem (ale ja się nie zmęczyłam! haloo! Jest tu
ktoś? ja się nie zmęczyłam!) po 10 min które trwały 20 kazali mi
rozebrać się i położyć (hummm miluśko, lubie jak patrzą mi na cycki i
pytają o gwiazdke na brzuchu...) trwało to z 3 min (dzięki Bogu, nie
było tak źle)

-prosze!
-a co to?
-pani karta i nr.
-jaki numerek? [nerwowy uśmiech]
-no pani jest 23 w kolejności
-co????
-no przykro mi
-ale ja miałam być przyjęta o 18:50
-no tak
-to po co mi nr
-no kolejność
-aaaaaaa kolejność no tak (nigdy bym na to nie wpadła, dziwko!) dowidzenia

i usiadłam znów rytualnie spojrzałam kto za mna i obok i oto znów te same twarze... znow ten sam odór

-pzrepraszam może mi pani powiedzieć jaki nr jest w środku
-12
-aaaaaaaaaaaahhh 12 (cudownieeee) dziękuje [uśmiech]

Chryste, widzisz i niegrzmisz! no i oto 18:50 przeciągneła się do 20:20,

-dzie...
-przepraszam panią, chwilka przerwy ale ja musze do ubikacji
-ah tak, nigdzie mi sie nie spieszy, proszebardzo...

5 min później

-zapraszam
-[uśmiech]
-z czym pani do mnei przyszła
-no cóż [bla, bla, bla...]
-bla, bla, bla
-bla, bla, bla
-bla, bla, bla
-bla, bla, bla
-bla, bla, bla

-przepraszam ale w tym momencie nie jestem wstanie pani pomóc, prosze
zapisać się na to badanie, ale wolne miejsca są dopiero na jesień i
jescze na to ale to dopiero w przyszłym roku, bo terminy
pozarezerwowane, prosze mnie zrozumieć, a może pani pracuje
-nie, ucze się
-uhhh, bo można odpłatnie zrobić te badania, będzie syzbciej...
-cóż a jeśli nie mam pieniędzy a naprawde coś mi dolega to mam tu
umrzeć, dostać zawał, natychmiastowej tachykardi, ataku serca,
zatrzymania pracy przedsionków...?
-cóż, to jest odgórne, ja nic na to nie poradze...
-aha rozumiem... to nic dowidzenia
-prosze skierowanie, za 2 miesiące można będzie sie już rejstrować na jesień
-ah tak, dziękuje...

mimo to nie było źle, poznałam starszego pana, który uśmiechał się do
mnie, i powiedział mi dobranoc, i panią z męrzem, dość niemrawą, może
przez to że musiała tyle czekać, a nr 21 zgarbiony ale dość
uśmiechniety też niczego sobie... o! i pan z nr 24, ostatni. biedak
stękał mi na korytarzu no i sprzątaczka, która myjąc podłoge zostawiła
brudny kwadracik koło moich stóp nie prosząc o ich pzresunięcie...

uhh...

poniedziałek, 9 marca 2009

?


dziś
mnie zdrap

jutro sprawdź co wygrałeś

i dochodzimy po czasie do pewnego wniosku
że uczucia są jak gwiazdy tudzież gra w bingo

a czy Bóg jest sprawiedliwy?
i czy ja jestem sprawiedliwa wobec niego?

sobota, 7 marca 2009

czasami lepiej jest spać


deszcz zmywa roztańczony kurz,
zabrudzony brud i zapłakane myśli
i tylko nie wiem czy zdąże przed Bogiem
położyć moje myśli w cichy kąt
ukryć gdzieś głęboko wiare nadzieje i miłość
- te trzy:
z nich zaś miłość to najwiekszy chuj


a teraz mój kochany pozwól że twe powieki otule cierpkim smakiem moich ust.

kadokabrakanoc

piątek, 6 marca 2009

środa, 4 marca 2009

wodna środa

polożyłam głowe na poduszce i w cichej rozmowi z nim odlatywałam powoli w sen( tak było)
rozmowy na poduszkach mają to do siebie że są równie ulotne jak sny i równie szybko się o nich zapomina.
i tak bez uczuć bez zbędnych ceregieli zapomniałam do momentu kiedy znów nie położyłam glowy na poduszce która nagle zapachniała Tobą. cóż nie jesteś jednym który tulił ten stos piór i kurzu ale ty jeden ciągle jeszcze pachniesz i unosisz się nad moim małym światem.

czasami mi brak Twojej dłoni szybko jednak zdaje sobie sprawe że wcale nie chodzi o tą konkretną jedną jedyną dłoń a raczej o ogól dłoni o sam fakt trzymania...

sampai jumpa.
a ja? cóż... a ja ide truć się miętowym tytoniem i topić myśli w czepku którego bardzo nie lubie.

wtorek, 3 marca 2009

tytuł nie może być pusty


po prostu budzę się rano a w głowie jesteś ty
tak ty! niewiadomy, niewidzialny, nieobliczalny, nieogarnięty, nieopisany, niedokładny,
niedotknięty...
ty który budzisz mnie swym nagim ciałem
głaszczesz moje włosy
ty który spijasz rosę z mych ust o poranku
ty który trzymasz mą dłoń budząc mnie tym
ty który jesteś tylko do pewnego złudnie miłego momentu
ty który nigdy na dłużej niż na jedną noc

pozostaw mnie
bądź otul prawdziwością

niewdzięczny.


niedziela, 1 marca 2009

oddchodząc



odzyskane rzeczy i uczucia mają smak najsłodszego miodu...

jesteś moim wspomnieniem
ale odejdź
bo jest mi z tobą źle

(już marzec
dobrą walke i odwage mamy za sobą
niech się stanie JASNOŚĆ)

czwartek, 26 lutego 2009

zapewne trafie do piekła


przyglądałam się sobie
ssałam go niczym miodowe cukierki
i mówiłam: "żebym się tylko nie rozczarowała"
widać życie mnie nie kocha
a rozczarowanie to - moje drugie imie.

bo na pierwsze mam anna, po cioci hani jak przypuszczać mi wolno

znów wyniosłość pozwoliła mi spaść w okolice dna nilu
piony poziomy
poziomy piony
raz w wozie, raz pod, raz nad, zwykle jednak gdzieś pomiędzy szprychami kół

nie trzymam się zdrowych zmysłów
one zdradzają, sączą, plują

zdaje się żę trzymam tylko dłoń na sercu
mówiąc łagodnie

dosyć. (a i tak siebie nawet nie słucham)


środa, 25 lutego 2009

...


nie to nie jest moja projekcja lęków
ja już się nie boje
no chyba że od czasu do czasu kiedy myślę o przyszłości
bo przyszłość jest taka daleka i chodź jutro zapewne też nie jest jeszcze
teraźniejszością ani przeszłością to przyszłością też nie,
raczej gdzieś głęboko w myślach zagościła ta przyszłość odległa,
najbardziej przeraża mnie trwoga, taka straszna trwoga
bo samotność otwiera drzwi w przepaść o której boje się wiedzieć

nie

to nie jest moja projekcja lęków
ja już się nie boję
no chyba że od czasu do czasu kiedy myślę o twojej skórze
bo twoja skóra była tak miękka i pachniała latem...
nie wiem, od tak zrodziła się myśl że znów pragnę Cię dotknąć
tak jak co dzień dotykam siebie, tylko mocniej.
i wgryźć się w Ciebie jak w słodkie jabłko
i wypić z twych ust krople czułości która póki co spoczęła na mych policzkach

nie

to nie jest moja projekcja lęków
ja już się nie boję
no chyba że od czasu do czasu kiedy myślę o nadziei
o tym że umiera ostatnia

a może to nie film a zwiastun.

wtorek, 24 lutego 2009

...


cholernie pusto

naprawdę nie znoszę takiego trwania w niczym
stany emocjonalno lękowe stają się jakby silniejsze
i boje się że jutro będzie czarną plamą
że słońce nie wstanie
i okna księżyc zasłoni (zafortepianuje)
lubię noc, bo chodź cicho to jednak szepce mi o nich...
ale dzień
ah dzień przynosi mi stokroć więcej

nie rozumiałam, nie rozumiem, nie zrozumie...
i tylko trochę dziwnie że znów jestem gdzieś poza
i wiem tylko skromnym przypadkiem.

co u Ciebie wiosno?
wproś się jeśli możesz w nasze skromne progi.
no chodź dziwko! chodź






poniedziałek, 23 lutego 2009

więc tak smakuję ziemia

opowiem wam historie bez końca.
zamknij oczy a wszystko zobaczysz, uwierz mi!

ona i on
osobno
a potem jakoś wszystko się zaczeło
i nie wiem czy on stał się jej światem czy tylko wypełnieniem pustki po tamtym za którym szalały jej myśli
i nagle czar prysnął, coś się odjeło
i cisza...
on nic, zupełnie nic.
a ona:

skulona w łóżku z oczami szklistymi i popękanymi ustami wtulała się w poduszke
z nadzieją że usłyszy

ale nic.

i tak czekała.

ale nic,

i już nie czeka...

a pustka jest pusta.
i nadal nie wie, czy on był częścią jej czy tylko wypełnieniem pustki

mała zimna suka...
w końcu na nią przyszedł czas.

never regret! tylko tyle...

już nie jest Bogiem.
a smak ziemi nie jest tym który uwielbia

sobota, 21 lutego 2009

C'mon

a jakoś tak, no dziwnie,
sucho...
obojętna linia, a pod nią przepaść
i nic.
szumi tylko pare łysych drzew
i parują okna
zimno nie szcztpie w policzki i nie mrozi ust
dokucza tylko dłonią które uparcie pragną gładziś cudze ciało

i został fotel...
pusty
zalany winem, łzami, gorącą czekoladą
fotel
przez który przewineło się kilkanaście osób
który pachnie jutrem
nadzieją
miłością
pocałunkami lekkimi jak łabędzie puchy

jestem bogiem.

środa, 18 lutego 2009

best friend

bo czasem coś nas ciągnie ku niebu
i nie jest to bynajmniej ręka pana Boga
ani skrzydła anioła,
czasem po prostu świat oddycha nami a my światem
i przestrzeń powietrzna wypełnia nas po brzegi unosząc w góre i w góre

ty jesteś przestrzenią ja jestem powietrzem
wypełnie Cie jeśli zdołam.

pozdro dla daszy :* (cwaniaku)

time to say goodbye.

wtorek, 17 lutego 2009

krótkaodadoK


pogoń za króliczkiem skończyła się nieodwołalnie
już nie czekam na Twoje ciepłe dłonie
i nie pisze do Ciebie słów na 4 sms tylko po to by po chwili stwierdzić że i
tak nie możesz ich otrzymać (więc kasuje to co napisałam)
i nie budzę się w środku nocy czekając na jakiś znak od Ciebie
i jedyne co robię to czasem spoglądam jak żyjesz za zamkniętymi
drzwiami
i nie chce już wiedzieć co robisz i jak mija ci dzień
i nie chce czekać przy oknie i słuchać czy już parkujesz pod moim blokiem.
i nic nie chce od Ciebie,
ani słodkich, ani gorzkich słów
i nie chce myśleć że czekanie popłaca








chodź wiem że tak,



że czas pokazał mi co jest ważniejsze



tyle już umiem dzięki Tobie...



widzisz?



nie byłeś zupełnie bezużyteczny







non, je ne
regrette rien

poniedziałek, 16 lutego 2009

tik tak

rozwiać miliony chmur
polizać palce
chwycić za usta

przygryźć zębami
otrzeć szron
odśnieżyć sny

zatrzymać myśli
ogarnąć czas
wyleczyć uszy

pochwalić ogórka
zjeść wójka
dotknąć tupot

mieć głęboko w dupie
szybko omijać
patrzeć w przestrzeń

niedziela, 15 lutego 2009

...

to było czułe.
całowałeś moje palce, moje dłonie, moje czoło tak czule
gładziłeś mnie po włosach i pozwalałeś bym ja rozczesywała Twoje włosy swoimi palcami.
trzymałeś moją dłoń i kciukiem dawałeś znać że jeszcze nie śpisz
a były chwile gdy nasze dłonie splatały się w jakieś obce tango.
mówiłeś z 10 razy dobranoc i za każdym razem miałam wtedy wrażenie że w tym słowie rodzi się podtekst
nie wiem. jakiś w rodzaju "zostań"
z 20 raz powtórzyłeś że to chyba sen
tak
to był sen
nie wiem jak szybko będziesz musiał się z niego obudzić, ale wiem że będziesz musiał
nie wiem też czy ja jeszcze śnie czy już dawno pobudka zajrzała mi w oczy.

nie nie dziękuj za miły wieczór, nie przepraszaj za dvd i zdjęcia które okazały się zupełną porażką
cóż:

„Ten kto się waha najczęściej jest ostatni”

piątek, 13 lutego 2009

...

tak się czuje człowiek gdy mu przykro,
znów tylko parę małych świeczek
muzyka i pełna myśli samotna głowa.

są ludzie bez serca (tak są) i ranią, 
a ja taka już jestem...
pozory lubię stwarzać zimne
jednak nawet takie wredne suki jak ja mają jakiś rozmokły bijący w piersi
mięsień, który chcąc nie chcąc czasem się odzywa...
nie wiem skąd to wiem, wiem i już
ludzie chyba tak już mają dobrze znają swoje miejsce i równie dobrze wiedzą
jaki jest ich środek.

bywam nieznośna, kapryśna, marudna
ale to wszystko to tylko część mnie, potrafię się śmiać tak samo jak marudzić
nie zmienię się bo ktoś krzyczy za moimi plecami
"ey patrz bo ona..."

wiem że ta ona jest niepowtarzalna
i o to się rozchodzi
być jedyną sobą
nie sobą w 8 osobach

a teraz pozwólcie że sobie przeklnę
bo mnie kurwa chuj strzela kiedy widzę jak ostatnio popierdoliło ci się pajacu
w głowie.

arivederrci

czwartek, 12 lutego 2009

...

bo wiem że jesteś
myśle o Tobie nieskończenie, nieustannie, do krwi
bo oddycham, do końca od początku
głęboko
wdech wydech wdech wydech
i chyba oszaleje, bo nic nie piszesz.
i jest was teraz 2
a ja jedna i nie wiem
jak zawsze nic

jest pusto, cicho
i jestem rozdrażniona
a obok pada śnieg zimny i biały jak ja
przepraszam że nie można mnie kochać
i że ja też nie potrafie

witaj na imie mi niewiadoma.

środa, 11 lutego 2009

where is the love

zabijasz, lekko, spokojnie, delikatnie ale zabijasz
people killin, people dyin
co dnia coraz dalej i dalej i dalej.
a potem będziesz cierpiał. wiem to.
jestem przekonana

moja schizofrenia uskrzydla,
budze się co rano i wiem że dam rade...

i wiem też że gdyby nie było Ciebie byłby on
taki dobry i delikatny
który prosi o uścisk i dwa uśmiechy, bo już wie że jeden to połowa pocałunku.


if love and peace are so strong,
why are there pieces of love that don't belong?



poniedziałek, 9 lutego 2009

c'est la vie

i tak jak zawsze...nic, pustka.
Ciebie też nie ma i nie zapowiadasz się z obiecaną wizytą,
a może tak jest lepiej może nawet nie chcę...

słodki Chryste ile mogę gdybać i czekać...
mam dość.
dziś już naprawdę odchodzę
obiecuje, przyrzekam, przysięgam
nie mrugnę do Ciebie okiem, póki nie zrobisz tego pierwszy
i nie przytulę i nie podam dłoni i nie napisze
i nie powiem "słodko mi się z Tobą spało"
a jeśli znów jakoś dziwnym niewyjaśnionym trafem obudzę się z Tobą w jednym
łóżku a ty nadal będziesz trzymał mnie za rękę to mnie pocałuj bo ja zwyczajnie nie mogę tego pierwsza zrobić
a wtedy będę wiedzieć że jednak że kiedyś że coś
że znów mogę ufać swoim snom...
bo widzisz ten tulipan nadal kwitnie
a ten buziak na policzku raczej już się zmył

przyjedź to się nawrócę, to uwierzę

edit:
i jesteś! :)

niedziela, 8 lutego 2009

na nowo

i znów jesteś jakby bardziej namacalny, bo widzę jak mrugasz na
niebiesko-szaro zapełniając pasek na monitorze, bo piszesz że jutro
przyjedziesz, czyli że Cię zobaczę.

przebacz, bo ja nie wiem już, nic nie wiem, jestem taka nie wiedząca i taka
wystraszona Twoich myśli, słów, gestów...
nie wiem co znaczą, co znaczysz, co znaczę
i chyba odejdę.

                                 
od zmysłów.
tylko po to by nie zwariować.

chodź nie wiem. bo przecież pragnę być starą wariatką...

sobota, 7 lutego 2009

...

jakoś godzina za godziną mija, i nic...
nie tęsknie, no może trochę, ale oddycham, i to całkiem świeżo
posyłam Ci swój uśmiech którego nie odgadniesz, jest troche przykry bo noc już nadeszła, nie chciana wcisneła się w pokoje, przez zamknięte na oścież okna
oto co moge Ci dać
oto kawałek nieba i jest jeszcze coś czego nie chcesz...

oddychaj kochany oddychaj... już niebawem caly świat zostanie oddany w moje ręce, już niebawem
klękniesz przede mną i powiesz że nie tego chciałeś że nie byłeś wtedy pewien
za późno, już chyba jest za późno...

a może jest jeszcze gdzieś w kieszeniach schowana godzina, półtorej z której pora skorzystać
i nie jutro i nie pojutrze.
dziś.

już dawno powinieneś tu być.
trzymać moją dłoń zbyt mocno...

piątek, 6 lutego 2009

żal że słyszę

nic nie usłyszysz, bo ciągle tylko Twój głos zabiera nasz tlen, nic bo prócz tego...
ciągle jeszcze nie chcesz by było inaczej, a ja tu oddycham, zupełnie sama, zupełnie pusta, zimna,
i przymarzam do poręczy o którą się opieram.
a ty mógłbyś spiś z mych ust zapach ostatnich wspólnych nocy.
nic w powietrzu pustka, unosisz się tylko lekko nad ziemią, jak ja kiedy jesteś obok.


zapominam pomału, pomału, jak Bóg kazał.