czwartek, 8 września 2011


i kocham Cię chociaż nie wiem co może być dalej i ile łez
otrę zanim przekroczę tą ciężką drogę do domu tego w którym w końcu poczuje się
jak u siebie i czy wtedy będzie tak samo?  Czy może zacznę rzucać w Ciebie talerzami…? I czy
nasz regał z książkami będzie się kurzył jak teraz ten który masz u siebie a na
telewizorze czy będę mogła palcem napisać ‘wytrzyj mnie’ bo przecież może tak
być że mnie zaniedbasz że mnie porzucisz a ja w samotni zapomnę jak pachnie
świeżość i może z rozpaczy obetnę sobie włosy albo obgryzać zacznę paznokcie. Ale
to wszystko przecież nic teraz nie znaczy bo teraz jest dobrze prawda? Bo przyszłość
to przyszłość i skąd mam wiedzieć jak daleka bo kiedy Twój głos przedziera się
przez powietrze kochany czuje jak drży na mojej szyi … i róże co będą pachnieć
w sypialni a konwalie co ozdobią kuchnie wiosennym powiewem i zimą srogą papcie
i herbata którą mi przyniesiesz czy to ma sens? Czy to że zawsze kiedy
wychodzisz przełykam ciężej ślinę albo że kiedy ja wychodzę a ty zamykasz za
mną drzwi? Czy to ma sens? I jeśli kiedyś zamrożą mi się oczy od Twego „nie teraz”
będę pewna… tymczasem niech nic się nie zmienia bo to tylko mój gorszy
strachliwy dzień…