wtorek, 23 lutego 2010


wystarczy powtórzyć sobie z dziesięć (tysięcy) razy "będzie kurwa tak jak chcesz żeby było" i gładko cisnąć do przodu, jakby nie istniał opór. dziś suki schowały się w ciasnej szafce 6:19 i siedzą tam i będą siedzieć i oddychać kradzionym powietrzem... które jak nigdy pachnie śmiercią... śmiercią sumień ludzkich. był już niestety rok 1944 ale nic się nie zmieniło, nadal jesteśmy bezdusznymi hitlerowcami. kradniemy ludziom ich naturę tworząc sobie obraz idealnie dopasowanych norm... a chuj z normami! ja mam w normie wszystkie bezpieczniki i moje serce tyka równo, i to mnie boli najmocniej że jestem tylko emocjonalnym roztopem. i buzują we mnie uczucia, cała masa uczuć i właśnie dlatego tak bardzo się boję. i dlatego tak mocno mnie boli.

niedziela, 21 lutego 2010


jutro zapewne znów otworzę oczy, spojrzę na swój blady sufit i potykając się powstanę, jak co dzień... poduszka ciągle będzie zbyt mokra od całonocnych łez a ten huk rozlepianych w mojej głowie myśli opuści mnie nieprędko. cóż za nie takt, niefart cóż za nie istotny błąd. Będę ciągle obijać się o szkła ciemności jak ćma (nocny motyl) i kiedy mnie zostawisz, na zawsze, nic nie powiem trzepotem tylko wtulę się w swój ciepły sweter by nie myśleć że samotnie spędzę resztę życia że nie będziesz mnie kochać już, a łzy schowam w dłoniach i zamknę oczy by zapamiętać ciebie lepiej...



(dziś będę modlić się by nigdy to się nie spełniło)



 



jak to czytasz to powiem też że i ty sprawiasz mi przykrość. (ale 'widocznie nie jest dana nam przyjaźń')  

piątek, 19 lutego 2010


i have power                         i haven't power



i have power                         i haven't power



i have power                         i haven't power



i have power                         i haven't power







show how love me

poniedziałek, 15 lutego 2010

w więc jest 23:46 mamy połowę lutego a ja w chuj zaginam czasoprzestrzeń... zapraszam jebaną wiosnę, prawie że tak powiem nawet kłaniam się jej do stóp... a więc jest 15 luty jeśli dobrze liczę ale w mojej głowię kończy się już marzec... mamy za sobą 8 miesięcy i jesteśmy tak samo szczęśliwi jak wcześniej. wiosna wnika w nasze ciała czyniąc je na nowo młode, słonce przyciemnia skórę i rozjaśnia włosy... moje paznokcie już nie tak bardzo połamane drapią cię po plecach... przypominam że mamy marzec... jest wyjątkowo ciepło jak na wczesną wiosnę... to cieszy bo przecież tak bardzo kocham chodzić  w bluzach i lekkich płaszczach... nagle przedostajemy się prawie jakby teleportowani w odległe o kilkanaście kilometrów moje ukochane miejsce, kupujemy kawę i zmierzamy w kierunku błoni bądź wawela by posadzić się gdzieś i wziąć głęboki oddech, który przyda nam się po tej długiej zimie. świeżość w związku nadchodzi, znów napisze jak bardzo jesteśmy szczęśliwi że siebie mamy... a może nawet przemyślimy to i zostaniemy tu na trochę dłużej... no ale przecież ty chciałbyś pewnie odpocząć też od Krakowa. Więc wsiadamy w auto w którym gra już radio i wracamy żeby oddać siebie rzeczywistości, nikt z nas nie płaczę, mieliśmy siebie tyle ile mogliśmy mieć, czerpaliśmy siebie w każdej minucie jak najwięcej i dlatego każde z nas może tu żyć wiedząc że znów zapachnie jakimś słodkawym uniesieniem... kochamy się Marcu! znów pachnę Acqua di Gio Homme

środa, 10 lutego 2010


wpadłam



w



czasoprzestrzeń



złych



chwil...



wszystko



chuj,



ja jebe 

sobota, 6 lutego 2010


tak to już właśnie jest, kobiety (nie wszystkie) myślą rozsądnie a mężczyźni to nie wiadomo jak, ale rozsądku w ich myśleniu mało chyba że są super extra i są przy nas zawsze! a jak nie są to chuj im w nos bo są do dupy! kurwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ale ciekawe ile tego zawsze mieści się w 'jestem zawsze' a ile zawsze mieści się w 'jestem zawsze kiedy mnie potrzebujesz'  



all right, these are my sick paranoia, Darwin's theory



 



 



shit!