poniedziałek, 21 września 2009


i znów wracam do normy, zasypiam przed północą albo tuż po niej, chyba że nagle wpada ktoś i ratuje mnie z obsesyjnego spędzania czasu przy książkach... (kurwa, ja na prawdę lubie książki) więc siedze i jem słodkie czekoladki od niego, słucham płyty która wszystkich nas tam połaczyła. a do tego patrze w lustro i myśle o tym że moja rozmowa o prace pewnie okaże się być zbędna... oczywiście, nie wierze w siebie ale to nie moja wina i nie nie zwalam wszystkiego by obejść wszystkie ceregiele po prostu nikt mi nie powiedział że aż tak ciężko będzie się odnaleźć...



i jakież w ogóle ma znaczenie to kim jesteśmy? bo przecież jesteś tylko wspaniałą i ożywioną rzeźbą którą znalazłam gdzieś w barze...



znów chce poczuć że pada śnieg. po ustach, na policzki na dłonie i włosy...



już jetsem proszepananieidealnego

2 komentarze:

  1. mam nadzieje, że wypoczęta i zrelaksowana ! no i dobrze, że jesteś !

    OdpowiedzUsuń
  2. czuję jesień w powietrzu. :)

    OdpowiedzUsuń