wtorek, 2 czerwca 2009


ideał zielonej szminki którą składasz u mych stóp
w podzięce za jutro które nam się nie przydarzy
jesteś jak motyl, jak chwila która trzepoce skrzydłami
ale trwasz
a ja szeptem
szeptem który trzymam w dłoni
biegnę do ciebie
i chodź nic się nam nie zdarzy
ja ci zatańczę kochany
o eukaliptusowej porze
zupełnie nad ranem, albo całkiem w nocy
a twoje usta zamknę w głębinie mych dłoni
i hukiem powiek obudzę świerszczyki
na zielonej trawie zatańczymy tango
a potem lekko przemoczeni rosą
spijemy z siebie to co dla nas
jesteś moją tętnicą
pulsujesz we mnie najpiękniej
i nade mną też wyglądasz idealnie...
postaraj się mnie odszukać
przecież stoję tu i czekam cała Twoja.

1 komentarz: