poniedziałek, 26 lipca 2010


z wiatrem będę mu posyłać pocałunki, wierząc, że wiatr muśnie jego twarz i szepnie mu do ucha, że ja ciągle czekam... i chodź żałośnie kończą mi się siły to nie potrafię pozbyć się tej głupiej nadziei, te pieprzonej myśli że wszystko się ułoży i że będzie z nawiązką nam w tej naszej miłości... To będą nowe czasy, te w których zawsze pierwsza łyżka Twego nowo otwartego jogurtu będzie należeć do mnie... głupia jestem, serce kłoci mi się z rozumem... cóż, zaczynam ten zbiór siebie, Nie jestem już tak perfekcyjna jak wcześniej, nie potrafię już tak pięknie żyć, nie potrafię szczerze się śmiać. Ale jestem. Wstaje z łóżka żeby przeżyć kolejny cholernie pusty dzień. Tęsknie i nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie? PRZYJEDŹ to się nawrócę...



 





 



kocham go wciąż.

5 komentarzy:

  1. To norma ze serce kloci sie z rozumem. Tak juz jest...

    OdpowiedzUsuń
  2. vaniliowa cola27 lipca 2010 11:26

    niech nie przyjezdza.. wtedy sie nawrocisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. żyjemy, tańczymy, śmiejemy się... a to wszystko dzieje się w pustej sali. pustej. i tylko jedno światło może nas z tego uwolnić... to na końcu tunelu.

    OdpowiedzUsuń
  4. z jednej strony to jest piekne

    OdpowiedzUsuń
  5. Jo/ladyk.blog.onet.pl31 lipca 2010 14:00

    nic ci nie powiem mądrego, pewnie już nawet na to nie czekasz. ja próbuję go zwymiotować. pomaga na chwile, wtedy mówię "już nigdy więcej nie będę piła". po jakimś czasie znów się nim upijam i tak w koło. a najgorsze że to wszystko nie wykracza poza mój umysł. on i ja już wyłącznie w mojej głowie od dawna. Serca w ogóle nie słucham, ono bije swoją arytmią. choruje niezależnie.

    :*

    OdpowiedzUsuń