niedziela, 17 października 2010


Przyjaźń zresztą jeszcze innymi przyciągała
mnie urokami. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się
w gronie przyjaciół, świadczyliśmy sobie
nawzajem drobne przysługi.
Razem czytaliśmy pięknie napisane książki,
razem żartowaliśmy,
razem zachowywaliśmy powagę.
Czasem spieraliśmy się z sobą,
bez nienawiści, tak, jakby się człowiek
mógł sam z sobą spierać,
a te bardzo rzadkie spory były
tylko przyprawą dla panującej między nami
niemal zawsze zgody.
Uczyliśmy jedni drugich,
uczyliśmy się jedni od drugich.
Gdy kogoś z nas brakowało,
bardzo tęskniliśmy za nim.
Z wielką radością witaliśmy wracających.
Takimi to właśnie znakami,
wyłaniającymi się z serc,
które się wzajemnie kochają,
malującymi się na twarzy
i błyszczącymi w oczach,
dźwięczącymi w mowie, przejawiającymi się
w najróżniejszych gestach serdecznych,
przyjaźń się coraz goręcej rozpala,
a jej płomień może stopić wiele dusz
w jedność.

Święty Augustyn

1 komentarz: