Nigdy nie wiadomo jak zacząć i jakich kłamliwych użyć słów
by ktoś chciał pożerać cudze myśli, niestety środek i koniec są mi nieznane,
pozostaje wiec sam początek, który również jest czarną dziurą. Czarną plamą,
nie poznaną przestrzenia, na którą przyszła pora. Przestrzenią, która musi
stanąć przed obliczem prawdy, przede mną i przed moimi zachwianiami.
śmierć i życie nigdy nie pytają czy jesteśmy gotowi oddać
się w ich ręce. Nie mamy wyboru, musimy uporać się z przychodzącym do nas losem.
Który jak świat wydaje z siebie niezliczone dźwięki, sama nie jestem wstanie
ich wszystkich ogarnąć.
Z głośników szemrocą obce głosy poskładane w romantyczne
melodie, a klawiatura wystukuje czarno na białym moje nieokiełznane myśli.
Słyszę też głosy z góry i ze środka, jakby sumienie spiesznie szemrało mi do
ucha bym czasami przestała oddychać. Robię to. Zazwyczaj w momencie, kiedy
rozsuwam klapkę telefonu by przeczytać, co ma do powiedzenia pan X. jego słowa
w takie dni jak ten bywają drażniące i puste. Nie znoszę, kiedy na siłę pragnie
mnie rozbawić, ja wolałabym siedzieć u niego na kolanach i tulić jego chudą
szyje.
Tymczasem siedzę w łóżku zapadniętym pod ciężarem słodkich
nocy i próbuje złożyć się w całość. Obok mnie śpi dziecko. Mała dziewczynka.
Boje się jej czystości, boje sie jej włosów i prostokątnych snów, które nie
mówią o niczym i których nigdy się nie pamięta. Moje dłonie parę min temu
gładziły to małe spocone czoło, na którym wypisane zostały wszystkie
przewinienia dnia. Teraz noc rozgrzeszy wszystkie nieprawości i osuszy łzy
spływające po pulchnych policzkach.
Pokój otwiera przede mną słodkie tajemnica za drzwiami
jaśnieje i ciemnieje, co chwilę pomarańczowe światło. Może to jakaś para
kochanków rozsiewa wszem i wobec radosne uniesienia. Może oddają sobie serca a
może tylko swoje ciała. Duszy nie bierzemy pod uwagę dusza nigdy nie bierze
udziału w egzekucji, jaką bywa nocna namiętność.
Za zamkniętymi oczami istnieją dwa światy, dwa niewinne domy
bez drzwi. Ten lepszy i ten gorszy. Nie ważne, w którym spędzasz większość
czasu, zawsze może być chwila, która zmieni twoje położenie. Która w jednej
chwili teleportuje cię stąd do tamtą.
Zapamiętajcie ten dzień, bo jest on początkiem wieczności.
Obietnicą i nagrodą za tak długie życie w samotności, za dziecięce oczy
trzymające się kurczowo ciepłych wielkich ramion. one mówią słodko bym nie dała
im zasnąć. klęczą, ale wy nigdy nie ujrzycie jak klęczą oczy. zgasło
pomarańczowe echo, zgasło sumienie, teraz pierze się brud. a jutro słońce
wysuszy mokre plamy.
"Pokój otwiera przede mną słodkie tajemnica za drzwiami jaśnieje i ciemnieje, co chwilę pomarańczowe światło. Może to jakaś para kochanków rozsiewa wszem i wobec radosne uniesienia. Może oddają sobie serca a może tylko swoje ciała. Duszy nie bierzemy pod uwagę dusza nigdy nie bierze udziału w egzekucji, jaką bywa nocna namiętność." uwielbiam ten moment, uwielbiam całe to , całą ta burze mysli, która tak ogarnęłaś w słowa. mogłabym to czytć i czytać. matko! jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńkocham cie! :*
Daria, Dasza, Daszeńka, Daszka ;)
OdpowiedzUsuń