poniedziałek, 15 lutego 2010
w więc jest 23:46 mamy połowę lutego a ja w chuj zaginam czasoprzestrzeń... zapraszam jebaną wiosnę, prawie że tak powiem nawet kłaniam się jej do stóp... a więc jest 15 luty jeśli dobrze liczę ale w mojej głowię kończy się już marzec... mamy za sobą 8 miesięcy i jesteśmy tak samo szczęśliwi jak wcześniej. wiosna wnika w nasze ciała czyniąc je na nowo młode, słonce przyciemnia skórę i rozjaśnia włosy... moje paznokcie już nie tak bardzo połamane drapią cię po plecach... przypominam że mamy marzec... jest wyjątkowo ciepło jak na wczesną wiosnę... to cieszy bo przecież tak bardzo kocham chodzić w bluzach i lekkich płaszczach... nagle przedostajemy się prawie jakby teleportowani w odległe o kilkanaście kilometrów moje ukochane miejsce, kupujemy kawę i zmierzamy w kierunku błoni bądź wawela by posadzić się gdzieś i wziąć głęboki oddech, który przyda nam się po tej długiej zimie. świeżość w związku nadchodzi, znów napisze jak bardzo jesteśmy szczęśliwi że siebie mamy... a może nawet przemyślimy to i zostaniemy tu na trochę dłużej... no ale przecież ty chciałbyś pewnie odpocząć też od Krakowa. Więc wsiadamy w auto w którym gra już radio i wracamy żeby oddać siebie rzeczywistości, nikt z nas nie płaczę, mieliśmy siebie tyle ile mogliśmy mieć, czerpaliśmy siebie w każdej minucie jak najwięcej i dlatego każde z nas może tu żyć wiedząc że znów zapachnie jakimś słodkawym uniesieniem... kochamy się Marcu! znów pachnę Acqua di Gio Homme
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz