jutro zapewne znów otworzę oczy, spojrzę na swój blady sufit i potykając się powstanę, jak co dzień... poduszka ciągle będzie zbyt mokra od całonocnych łez a ten huk rozlepianych w mojej głowie myśli opuści mnie nieprędko. cóż za nie takt, niefart cóż za nie istotny błąd. Będę ciągle obijać się o szkła ciemności jak ćma (nocny motyl) i kiedy mnie zostawisz, na zawsze, nic nie powiem trzepotem tylko wtulę się w swój ciepły sweter by nie myśleć że samotnie spędzę resztę życia że nie będziesz mnie kochać już, a łzy schowam w dłoniach i zamknę oczy by zapamiętać ciebie lepiej...
(dziś będę modlić się by nigdy to się nie spełniło)
jak to czytasz to powiem też że i ty sprawiasz mi przykrość. (ale 'widocznie nie jest dana nam przyjaźń')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz