sobota, 13 marca 2010


 



a że przyszedł podły dzień w którym to nie ja wstałam lewą nogą ale chyba wszyscy dookoła, to nie zwykle bardziej niż zwykle mam ochotę na herbatę, moje 4 ściany, łóżko i Marie P. no więc siedzę otulona w błogiej ciszy którą w sumie słyszę, chociaż trochę burzy mi ją stukanie klawiatury i odgłosy zza ściany. ogółem "nie pierdol" bo jest spoko. (uhu) A więc jestem trochę roztrzęsiona i rozentuzjazmowana (i nie wcale nie chce pokazać jakim jestem humanistą super ej, ja na prawdę potrafię wypowiedzieć to słowo i nawet wiem co ono znaczy). 'pieprzył że jabłko jest jak wolność' no spoko ale nie chciałabym zawiesić się na płocie tylko temu że chce być wolna... a w ogóle jaki chuj mi to zapewni że mnie jabłko jakieś zbawi... zresztą zima jest nie ma jabłek... 



ok, w głowie mam cygański zajeb. prawda. ale i co z tego?





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz